Tuż po zamachu w Suruc na południu Turcji jeden z fotografów będących na miejscu robił zdjęcia ofiar wybuchu. Wśród nich znalazł dwie kobiety. Jedna - ranna w nogę i klatkę piersiową - trzymała za rękę nieprzytomną koleżankę. Druga to Cagla Seven - Kurdyjka, młoda lekarka, w której ciele lekarze znaleźli ponad 100 odłamków bomby. Jak poinformował w środę dziennik "Hurryiet Daily News", obie kobiety przeżyły.
W poniedziałek 20 lipca w ośrodku kultury w mieście Suruc przy granicy z Syrią zamachowiec Państwa Islamskiego wysadził się w powietrze, zabijając 32 osoby; 28 zginęło na miejscu, a cztery zmarły tego samego dnia i we wtorek w szpitalach z powodu odniesionych ran. Dziesiątki innych osób zostało rannych. Wśród nich znalazła się 27-letnia Cagla Seven.
Ponad 100 odłamków w ciele
Do szpitala w Suruc trafiła z ponad setką odłamków bomby w ciele. Nie oddychała, jej serce nie biło. Od razu trafiła na stół operacyjny.
Lekarze ratujący wtedy dziesiątki innych osób, w tym jej koleżankę, która cudem nie odniosła tak poważnych obrażeń, przetoczyli jej siedem litrów krwi i wyciągnęli z ciała odłamki.
Po dwóch dobach od tragicznego zamachu 27-latka, choć wciąż jest w bardzo złym stanie, żyje. Jak pisze w środę turecki dziennik "Hurryiet Daily News", jej stan pozwalał na transport lotniczy do Stambułu. Tam kobieta, która dwa lata wcześniej skończyła studia medyczne, trafiła pod opiekę znajomych lekarzy w Szpitalu Uniwersyteckim.
Jak pisze "Hurryiet", Cagla jest pediatrą. Przyjechała do Suruc jako wolontariuszka, by razem z grupą kilkuset osób przejść przez syryjską granicę i pomagać w odbudowie kurdyjskiego miasta Kobane, które odzyskano po wielu miesiącach z rąk dżihadystów.
Lekarze nie wiedzą, czy uda jej się dojść do pełni zdrowia. Na razie pilnują tego, by jej stan się nie pogorszył. - Cagla ma w sobie wielką wolę do życia. Zawsze jest tam, gdzie potrzebują jej ludzie - mówi koleżanka 27-letniej lekarki ze studiów, Zeynep Varol.
Autor: adso/ja / Źródło: Hurryiet Daily News