Po 47 latach piekła zabiła męża. Hollande ją ułaskawił


Z powszechną aprobatą spotkało się we Francji ułaskawienie przez prezydenta Francois Hollande’a Jacqueline Sauvage, która w kraju stała się symbolem walki z przemocą wobec kobiet - informują w czwartek francuskie media.

Środową decyzję prezydenta, tego samego dnia wprowadzoną w życie, wysoko oceniają kandydaci w zorganizowanych przez Partię Socjalistyczną prawyborach, mających w styczniu wyłonić lewicowego kandydata na prezydenta. Jak jeden z nich, Arnaud Montebourg, prawie wszyscy wzywają by bez wytchnienia walczyć z przemocą wobec kobiet.

"Decyzja ponad dobrem i złem"

Valerie Boyer, rzeczniczka prawicowej partii Republikanie i członkini komitetu poparcia Jacqueline Sauvage, wyraziła satysfakcję z powodu powziętej przez prezydenta decyzji. "Pani Sauvage – podkreśliła polityk – stała się symbolem maltretowanych kobiet, symbolem ofiar".

Z "dobrej decyzji" cieszą się również przywódcy skrajnie prawicowego Frontu Narodowego. Jego liderka, Marine Le Pen, podkreśliła jednak, że jest to decyzja bardzo spóźniona.

Skrajnie lewicowy kandydat na prezydenta Jean-Luc Melanchon powiedział, że "jest to decyzja słuszna, ponad prawem pisanym, ponad dobrem i złem, decyzja sumienia".

Zupełnie inna jest opinia przedstawicieli związków sędziów. Virginie Duval, przewodnicząca jednego z nich, uznała, że "jest to decyzja polityczna", i że prezydent nie respektuje decyzji wymiaru sprawiedliwości i kierował się przedstawioną w procesie linią obrony.

Zabiła, by się uwolnić

10 września 2012 roku Jacqueline Sauvage trzema strzałami w plecy z broni myśliwskiej zabiła swego męża. Według jej zeznań, popartych zeznaniami dwóch córek, zabity groził jej tego samego dnia śmiercią. Przez 47 lat małżeństwa kobieta była bita i gwałcona. Taki sam był los córek. - Pierwszy raz zgwałcił mnie, gdy miałam 16 lat, jego śmierć jest dla mnie ulgą - oświadczyła jedna z nich na rozprawie.

W dwóch kolejnych procesach 69-letnia obecnie Sauvage skazana została na 10 lat więzienia. Argument "obrony koniecznej" wysuwany przez obronę nie został przyjęty przez ławę przysięgłych. Wyrok wywołał protesty opinii publicznej, petycję wzywającą do jej uwolnienia podpisało 400 tys. osób. Sprawa spowodowała debatę wokół "przemocy małżeńskiej wobec kobiet".

Ze statystyk MSW wynika, że we Francji 118 kobiet zginęło w 2014 roku na skutek przemocy ze strony partnerów.

W styczniu br. prezydent Hollande "ułaskawił częściowo" Jacqueline Sauvage, co umożliwić miało jej wcześniejsze wyjście na wolność. W normalnym trybie uwolniona mogłaby być najwcześniej w 2018 roku. Decyzja prezydenta, określana jako "ostrożna" nie zadowoliła ani opinii publicznej, ani francuskich sędziów. Podania o warunkowe zwolnienie dwukrotnie zostały odrzucone, ostatni raz przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia. Te odmowy komentowano jako protest sędziów przeciwko ingerencji prezydenta w działanie organów wymiaru sprawiedliwości.

Prezydenckie prawo łaski to dziedzictwo po czasach monarchii, uważane przez wielu za archaizm, na który nie ma miejsca w nowoczesnej demokracji. 10 lat temu, sam Francois Hollande, gdy był sekretarzem Partii Socjalistycznej, wypowiadał się za zniesieniem tej prerogatywy prezydenta.

Autor: adso / Źródło: PAP