Amerykański Bloomberg rozpracowuje fenomen Jarosława Kaczyńskiego i zastanawia się, jak doszło do tego, że zwykły poseł rozdaje karty w polskiej polityce. Z kolei niemiecki "Die Welt" publikuje rozmowę z szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim, w której ten krytykuje politykę europejską w wykonaniu Berlina. - To recepta na katastrofę - stwierdza. #PisząoPolsce.
Zdaniem Waszczykowskiego Niemcy popełniają błąd, bo próbują podejmować decyzje w małej grupie i potem narzucać je wszystkim członkom Unii Europejskiej. Nawiązał w ten sposób do zwołanego przez niemieckiego ministra Frank-Waltera Steinmeiera spotkania w gronie tzw. państw założycieli Unii Europejskiej.
Innym problemem UE - jak mówi Waszczykowski - jest to, że unijni komisarze zajmują stanowiska zgodne z linią Berlina. Wymienił przy tej okazji decyzje ws. uchodźców i nastawienie wobec Polski.
Waszczykowski był także pytany o przyczyny Brexitu. - Mam wrażenie, że przyczyną rezygnacji Wielkiej Brytanii są bezmyślne działania europejskich elit, które chcą, by przeważało motto "więcej Europy" - stwierdził. Jego zdaniem unijni przywódcy zaczęli ingerować w obszary, które "powinny być administrowane przez państwa członkowskie samodzielnie". Ostrzegł także, że Brexit może spowodować efekt domina.
Szef MSZ zapewnił, że Polska jest "jednym z narodów, które najbardziej doceniają europejską integrację", ale nie wykluczył, że to się może w przyszłości zmienić. - Mam nadzieję, że nie będziemy zmuszeni do drastycznych kroków ze względu na nieodpowiedzialne działania "europejskich reformatorów".
Jego zdaniem Unia Europejska powinna być oparta na "niepodległych państwach w silnej i zjednoczonej Europie". Zapowiedział, że należy w tym celu zmienić unijne traktaty.
Kaczyński jako pierwszy sekretarz
Amerykański Bloomberg na swoich łamach analizuje fenomen szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Zauważa, że oficjalnie jest on zwykłym parlamentarzystą, a w rzeczywistości okazuje się, że nie potrzebuje żadnego stanowiska, by rozdawać karty.
- Politycznie jest kimś w rodzaju naczelnego dowódcy lub pierwszego sekretarza, jakiego znamy z czasów komunistycznych - powiedział w rozmowie z Bloombergiem politolog Marek Migalski, kiedyś polityk PiS. - Powiedziałbym, że dla swoich popleczników jest kimś więcej niż Mojżesz. Tu nie chodzi o to, że Kaczyński robi tylko dobre rzeczy, ale o przekonanie, że rzeczy robione przez Kaczyńskiego są dobre.
Bloomberg przypomina, że lider PiS był premierem w latach 2006-2007, ale przekalkulował i przegrał wcześniejsze wybory, przechodząc na dwie kadencje do opozycji. W 2010 roku w katastrofie smoleńskiej zginął jego brat, Lech Kaczyński. W ubiegłorocznych wyborach na stanowisko premiera wysunął córkę górnika, Beatę Szydło.
- Doświadczył zarówno bycia premierem, jak i znacznie dłużej bycia szyją, która kręci głową, czyli podejmuje decyzje - powiedziała Danuta Przywara, współpracowniczka Kaczyńskiego z czasów komunistycznego podziemia. - To jasne, że ta druga opcja bardziej mu odpowiada - dodała.
"Teraz w gruncie rzeczy Kaczyński może robić, co tylko chce" - pisze Bloomberg.
Autor: pk//gak / Źródło: Bloomberg, Die Welt