Jeśli prawdą jest, że podczas ostrzału południowokoreańskiej wyspy Yeonpyeong zginęli cywile, to ich śmierć jest "godna pożałowania" - poinformowała w sobotę oficjalna północnokoreańska KCNA. Jednocześnie to samo źródło oskarżyło Seul o używanie ludzkich tarcz. Także w sobotę do Korei Połudnowej przyleciał wysłannik Chin, by rozmawiać o skomplikowanej sytuacji na Półwyspie Koreańskim.
Podczas wtorkowego ostrzału artyleryjskiego leżącej w pobliżu granicy morskiej między Koreami wyspy zginęło - według źródeł południowokoreańskich - dwóch marines i dwóch mieszkańców wyspy Yeonpyeong. Zniszczeniu uległy też dziesiątki domów.
- Jeśli to jest prawda, to jest to godne pożałowania - podała KCNA, która dodała natychmiast: "Ale to wróg powinien być pociągnięty do odpowiedzialności za incydent, bo podjął tak nieludzkie kroki, jak tworzenie ludzkich tarcz przez rozmieszczanie cywilów wokół pozycji artyleryjskich i wewnątrz kompleksów wojskowych".
Chińczyk w Seulu
W sobotę do Seulu przyleciał wysłannik Chin Dai Bingguo na spotkanie z południowokoreańskim ministrem spraw zagranicznych Kim Sung-hwanem, by przedyskutować napiętą sytuację na Półwyspie Koreańskim. Na chwile obecną nie są znane żadne szczegóły rozmów.
Napięcie na linii Phenian-Seul nie spada. W niedzielę mają rozpocząć się amerykańsko-południowokoreańskie ćwiczenia wojskowe w odpowiedzi na wtorkowy ostrzał. To na pewno dodatkowo zaogni sytuację.
Źródło: Reuters