Rzecznik Pentagonu poinformował, że władze w Pjongjangu odniosły się do sprawy amerykańskiego żołnierza, który uciekł do Korei Północnej. Generał Patrick Ryder odmówił jednak podania dodatkowych szczegółów dotyczących kontaktów z władzami północnokoreańskiego kraju.
Pjongjang przerwał milczenie w sprawie szeregowego armii amerykańskiej Travisa Kinga, który 18 lipca uciekł do Korei Północnej - przekazał we wtorek dziennikarzom rzecznik Pentagonu generał Patrick Ryder.
Pjongjang zareagował na próbę nawiązania w tej sprawie kontaktu przez Dowództwo Organizacji Narodów Zjednoczonych w Korei (UNC), strukturę powołaną w celu nadzorowania rozejmu, który de facto w 1953 roku zakończył wojnę na Półwyspie Koreańskim - poinformował Pentagon.
Gen. Ryder odmówił jednak podania dodatkowych szczegółów dotyczących kontaktów z Pjongjangiem i skierował dziennikarzy po ewentualne dalsze informacje do UNC.
Amerykanin zbiegł do Korei Północnej
Nie wiadomo, jakie były motywy działania Kinga, który zanim uciekł do Korei Północnej spędził 50 dni w więzieniu w Korei Południowej za pobicie w klubie w Seulu.
Żołnierz miał wrócić do USA, gdzie czekało go dyscyplinarne postępowanie administracyjne. Był już na lotnisku w Inczon, jednak uciekł stamtąd pod pozorem szukania paszportu i dołączył do wycieczki zwiedzającej strefę zdemilitaryzowaną w Panmundżomie, a następnie przeszedł na stronę Korei Północnej.
Został potem, jak powiedziała wicerzeczniczka Pentagonu Sabrina Singh, "w pośpiechu wsadzony do vana i wywieziony przez północnokoreańskich strażników".
Źródło: PAP