Pastor nie spali Koranu. Ale są inni chętni

Aktualizacja:
 
Terry Jones nie chce już palić Koranu. Ale inni owszemEPA

Pastor Terry Jones z Florydy, który zapowiadał spalenie Koranu w rocznicę zamachów z 11 września, rezygnuje ze swoich planów. Ale już pojawili się tacy, którzy gotowi są go zastąpić i urządzić podobną ceremonię w stanach Tennessee, Kansas i Wyoming.

- Zamierzam spalić w sobotę egzemplarz Koranu. Zrobię to, ponieważ uważam, że muzułmanie czczą fałszywego boga. Mają fałszywą księgę i fałszywego proroka - ogłosił pastor Bob Old z miejscowości Springfield w stanie Tennessee.

W Topeka w stanie Kansas miejscowy fundamentalistyczny kościół protestancki Westboro Baptist Church zapowiada spalenie Koranu, jeżeli pastor Jones na Florydzie odwoła swoją inicjatywę. Przedstawiciele tego kościoła przypominają, że raz już dokonali spalenia świętej księgi islamu.

Kościół w Topeka "zasłynął" wcześniej demonstracjami na pogrzebach żołnierzy poległych w Iraku. Jego działacze pikietowali je z napisanymi na billboardach hasłami, że Bóg karze Amerykę za to, że zezwala na homoseksualizm.

Inny ewangelicki duchowny, w Cheyenne w stanie Wyoming, zapowiedział spalenie Koranu przed gmachem miejscowego parlamentu.

Pastor z Florydy rezygnuje

Tymczasem Terry Jones, który jako pierwszy szumnie zapowiadał spalenie świętej księgi islamu w liczbie dwustu sztuk, zrezygnował ze swojej manifestacji.

W czwartek wieczorem oświadczył, że przyjedzie do Nowego Jorku w sobotę, aby spotkać się z imamem Feisalem Abdulem Raufem, sponsorem planowanego meczetu w pobliżu miejsca zamachów z 11 września.

Różne wersje

Pastor już wcześniej - po wizycie agentów FBI - odwołał swoje zamiary, jednak później oznajmił, że tylko "zawiesza" akcję palenia Koranu. Wyjaśnił to tym, strona muzułmańska początkowo zgodziła się, by nowe centrum islamskie w Nowym Jorku nie powstało w pobliżu miejsca, gdzie znajdowały się zniszczone w zamachach wieże World Trade Center, a później wycofała się z tej umowy.

Wcześniej w czwartek Interpol ogłosił alarm na świecie w związku z planowanym paleniem Koranu. "Jeśli planowane palenie Koranu przez pastora z USA dojdzie do skutku, istnieje duże prawdopodobieństwo brutalnych zamachów na niewinnych ludzi" - ostrzegła międzynarodowa organizacja policja.

Chórem potępiony

Pomysł pastora Jonesa został powszechnie potępiony w USA. Pierwszy wypowiedział się w tej sprawie dowódca wojsk w Afganistanie generał David Petraeus, podkreślając, że demonstracyjne spalenie Koranu wywoła gniew muzułmanów i dodatkowo narazi na niebezpieczeństwo żołnierzy.

Potem zabrali głos m.in.: prezydent Barack Obama, minister obrony Robert Gates i sekretarz stanu Hillary Clinton. Obama powiedział w piątek, że USA nie prowadzą wojny z islamem, lecz z frakcjami terrorystycznymi. Amerykański prezydent wyraził nadzieję, że pastor z Florydy w rocznicę zamachów z 11 września nie spali egzemplarzy Koranu, gdyż poważnie zaszkodziłoby to interesom USA.

Obama wyjaśnił, że mogłoby to doprowadzić do zemsty na oddziałach amerykańskich w Afganistanie i w innych miejscach. - Pomysł spalenia świętej księgi czyjejś religii jest niezgodny z wartościami, za którymi opowiada się ten kraj - dodał prezydent USA.

Inicjatywę pastora potępiła nawet - jako "niepotrzebną prowokację" - Sarah Palin, była konserwatywna kandydatka Republikanów na prezydenta, która poprzednio skrytykowała budowę meczetu koło Strefy Zero.

Watykan: to nieodpowiedzialna inicjatywa

Pomysł nie znalazł uznania także w oczach Watykanu. Dziennik "L'Osservatore Romano" nazwał plany spalenia Koranu "nieodpowiedzialną inicjatywą".

W opublikowanym na pierwszej stronie artykule pod tytułem "Pastor z Florydy i globalne zagrożenie terrorystyczne" dziennik dodał: "Wydaje się, że bohater tych wydarzeń wycofał się ze swojej prowokacyjnej propozycji".


Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: EPA