Przez kilka dni mołdawska opozycja wstrząsała krajem, żądając przeprowadzenia wyborów. Antyrządowe demonstracje, które przekształciły się w zamieszki zostały jednak opanowane przez władze. Los zatrzymanych demonstrantów, jak opisuje "Financial Times", nie jest godny pozazdroszczenia.
- Zatrzymanych bito pałkami, butelkami, okładano pięściami i kopano - wynika z poufnego raportu, zawierającego dowody dostarczone przez oenzetowskiego doradcę ds. praw człowieka w Mołdawii - pisze londyński dziennik.
"Financial Times", powołując się na przedstawiciela ONZ, pisze też "o licznych przypadkach przetrzymywania więźniów w nieludzkich warunkach: od 25 do 28 osób w celach o powierzchni ośmiu metrów kwadratowych, bez jedzenia, z ograniczonym dostępem do wody i podstawowych urządzeń sanitarnych".
"Widziałem bicie..."
Edwin Berry, oenzetowski doradca ds. praw człowieka potwierdził - jak pisze "Financial Times" - iż raport oparty jest na dowodach, które zgromadził podczas sobotniej wizyty w więzieniu. - Rzeczywiście widziałem oznaki okrutnego i niezwyczajnego karania - powiedział Berry.
Według raportu, zatrzymani byli "przyprowadzani przed sąd w grupach liczących sześć osób" i "zbiorowo stawiano im zarzuty z szablonowego dokumentu. W żadnym momencie zatrzymani nie mieli dostępu do pomocy prawnej" - donosi "Financial Times".
Głosy będą ponownie przeliczone
Protesty przeciw wynikom wyborów trwały w Kiszyniowie od ubiegłego poniedziałku. We wtorek demonstranci splądrowali biura prezydenta i parlament. W protestach w tym dniu uczestniczyło ok. 15 tysięcy ludzi, głównie młodych. Według mediów rannych zostało ponad 270 osób, a 193 aresztowano.
W piątek prezydent Mołdawii i zarazem szef zwycięskiej partii Vladimir Voronin zaproponował powtórne przeliczenie głosów przez Sąd Konstytucyjny. W niedzielę Sąd Konstytucyjny zgodził się na ponowne przeliczenie.
Źródło: PAP