"Otworzyli" fikcyjne lokale wyborcze


Setki fikcyjnych lokali wyborczych zostało stworzonych podczas wyborów prezydenckich w Afganistanie. Wszystko po to, by ułatwić Hamidowi Karzajowi utrzymanie się na stanowisku - pisze dziennik "New York Times".

Nowojorska gazeta informuje o fikcyjnych lokalach wyborczych opierając się na informacjach przekazanych przez anonimowych zachodnich dyplomatów oraz przedstawicieli władz Afganistanu.

Takie lokale wyborcze istniały tylko na papierze - oświadczył jeden z dyplomatów z Zachodu. - Uważamy, że nawet 15 procent lokali wyborczych mogło nie zostać nigdy otwartych w dniu wyborów - dodał.

Mimo to, z tych lokali przychodziły głosy - z niektórych setki, a z innych nawet tysiące, które wskazywały właśnie na urzędującego prezydenta Hamida Karzaja.

Fałszowali głosy?

Nieistniejące lokale wyborcze to nie jedyne, co Karzaj i jego zwolennicy mogą mieć na sumieniu. "New York Times" donosi również, że zwolennicy Karzaja opanowali kilkaset prawdziwych lokali wyborczych - tutaj miało dochodzić do fałszowania głosów i wyborczych protokołów.

W niedzielę opublikowano częściowe wyniki wyborów, po przeliczeniu 3/4 głosów, z których wynikało, że prezydentowi Hamidowi Karzajowi brakuje 1,5 proc. głosów, by pozostać na prezydenckim stołku.

Źródło: nytimes.com, Polskie Radio