Egipscy śledczy zwrócili się do Francji oraz Grecji o udostępnienie im danych dotyczących airbusa A320 linii EgyptAir, który w czwartek spadł do Morza Śródziemnego. Według ich informacji, od pilotów maszyny nie otrzymano ani jednego wezwania pomocy, nim zniknęła ona z radarów. Nie odnotowali także gwałtownych skrętów maszyny przed katastrofą, o których informowali wcześniej Grecy.
Egipscy śledczy poinformowali, że śledzili maszynę linii EgyptAir, która rozbiła się w czwartek, aż do minuty przed tym, jak zniknęła ona z radarów. Na ostatnim etapie lotu nie mieli już jednak z nią łączności.
Jak dodali, jeżeli odnalezione zostaną czarne skrzynki samolotu i nie będą one uszkodzone, to sami zajmą się analizą zapisanych w nich danych.
Egipcjanie proszą o dane
Egipcjanie zwrócili się jednocześnie do Francji oraz Grecji o udostępnienie im danych dotyczących utraconego airbusa A320. Według francuskich śledczych samolot wysłał bowiem całą serię ostrzeżeń dotyczących wykrycia dymu na pokładzie, a także dotyczących możliwych usterek komputerów pokładowych krótko przed katastrofą.
Z kolei Grecki minister obrony Panos Kammenos w piątek informował, że według posiadanych informacji samolot wykonał kilka gwałtownych skrętów tuż przed tym, jak zaczął spadać. Skrętów tych nie potwierdzili jednak sami Egipcjanie twierdząc, że niczego takiego nie odnotowali.
Do Kairu z pomocą w prowadzeniu dochodzenia przybyło już trzech śledczych z Francji oraz ekspert producenta maszyny, Airbusa.
Tragiczny lot EgyptAir
Airbus wykonujący rejs MS804 wystartował o godz. 23:09 w środę z lotniska Roissy-Charles de Gaulle w Paryżu i zgodnie z planem miał wylądować w Kairze w czwartek o godz. 3:15. O godz. 2:30 samolot zniknął z radarów.
Na pokładzie samolotu znajdowało się 66 osób – 56 pasażerów, w tym troje dzieci, a także siedmiu członków załogi i trzej przedstawiciele przewoźnika odpowiedzialni za bezpieczeństwo.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP, Reuters