Ośmioletni Tyler Doohan uratował z pożaru sześcioro swoich krewnych - w tym dwójkę młodszego rodzeństwa. Chłopiec zginął jednak, kiedy wrócił do płonącego domu po niepełnosprawnego dziadka.
- Jestem z niego dumna, naprawdę... Ale chcę mieć mojego syna z powrotem - mówi matka bohaterskiego chłopca.
Tyler razem z rodziną przyjechali z East Rochester, żeby odwiedzić krewnych w miejscowości Penfield. Chłopiec jako jedyny nocował w domu krewnych. W niedzielną noc w przyczepie, w której spała reszta jego rodziny, wybuchł pożar.
Ratował najlepszego przyjaciela
Ośmioletni bohater zobaczył ogień i natychmiast ruszył na pomoc bliskim. Zanim przyjechała straż pożarna, Tylerowi udało się uratować sześciu członków rodziny, w tym dwoje dzieci w wieku 4 i 6 lat. Kiedy rodzina opuszczała płonącą przyczepę Tyler wyrwał się trzymającej go ciotce i wrócił po swojego niepełnosprawnego dziadka.
Ciała chłopca i dziadka znaleziono razem na tyłach przyczepy. Jak ustalili strażacy Tyler próbował podnieść dziadka z łóżka. Niestety chłopiec przegrał z dymem i ogniem. Matka Tylera twierdzi, że dziadek był dla ośmiolatka najlepszym przyjacielem.
Nieszczęśliwy wypadek
Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane, jednak służby podejrzewają wypadek. Jak podaje straż pożarna, w przyczepie był co najmniej jeden grzejnik elektryczny, który mógł być przyczyną tragedii.
Komendant lokalnej straży pożarnej Cris Ebmeyer powiedział, że nie działał czujnik dymu, który mógł zapobiec tragedii, budząc przebywających wewnątrz na czas.
Bohaterstwo ośmioletniego Tylera poruszyła wiele osób. W internetowej zbiórce udało się zgromadzić 28 tys. dol., które zostaną przekazane jego rodzinie, m.in. na pogrzeb chłopca.
Autor: dln//kdj / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: CNN