Radykalny duchowny islamski Maulana Sami-ul-Hak, nazywany "ojcem talibów", zginął w piątek w swoim domu w Rawalpindi w Pakistanie. Został wielokrotnie pchnięty nożem oraz postrzelony przez nieznanych sprawców. Prezydent i premier Pakistanu potępili zabójstwo.
O zabójstwie poinformował syn zabitego Maulana Hami-ul-Hak. Wyjaśnił, że ojciec wybierał się na protest w Islamabadzie przeciwko uniewinnieniu chrześcijanki Asi Bibi, oskarżonej o bluźnierstwo, ale musiał zawrócić ze względu na blokady drogowe. Atak nastąpił, gdy odpoczywał w swoim domu po powrocie.
Więcej szczegółów przekazał bratanek kleryka Muhammad Bilal w rozmowie z agencją Reutera. Według niego duchowny został znaleziony w swoim domu z ranami kłutymi i postrzałowymi. - Gdy napastnicy weszli do jego domu (...), najpierw zaczęli dźgać Maulanę Sami ul-Haqa nożami i sztyletami, a następnie zastrzelili go - powiedział.
Nie wiadomo, kim byli napastnicy. Nie wiadomo również, gdzie w czasie ataku znajdował się ochroniarz "ojca talibów". Według części doniesień został on jednak ciężko ranny.
Przed szpitalem, do którego przewieziono ciało duchownego, późnym wieczorem zebrał się tłum jego zwolenników.
Ścisłe związki z mułłą Omarem
Maulana Sami-ul-Hak zasiadał w latach 1985-1997 w pakistańskim Senacie. Jako muzułmański duchowny wykształcił wielu członków ruchu talibów i miał ścisłe związki z pierwszym liderem tej organizacji mułłą Omarem, który rządził Afganistanem w latach 1996-2001.
Maulana Sami-ul-Hak stał również na czele niewielkiej partii o nazwie Dżamiat Ulema-e-Islam-Samiul (JUI-S), która jest w koalicji z rządzącą obecnie Pakistan Tehreek-e-Insaf (PTI).
Autor: mm\kwoj / Źródło: PAP, Reuters