- Wybieraj, genitalia, serce czy ucho? - zapytał Wanię "Maniak" odpowiadający za przesłuchania Ukraińców. Wania wybrał ucho. Z niewoli po kilku tygodniach wrócił. Wielu ukraińskich żołnierzy płaci wysoką cenę za trafienie do niewoli. Wielu też jednak wraca potem do Donbasu, bo mówi, że "nie chce zobaczyć w swoich domach rosyjskiej armii". Materiał programu "Dzień Dobry TVN".
Wasyl ma 19 lat. Pochodzi z zachodniej Ukrainy. Przyjechał do Donbasu, by walczyć w armii przeciwko rebeliantom wspieranym przez Rosję. Trafił do niewoli. - Odrąbali mi siekierą rękę. Potem chcieli zastrzelić. Jakimś cudem tego nie zrobili - mówi. Chce wrócić na front i zapowiada, że nauczy się strzelać lewą ręką. Takich jak on ukraińskich żołnierzy jest wielu.
Znęcają się nad nimi w niewoli
Na front po pobycie w niewoli wrócił też Wania - ochotnik batalionu Ajdar obecnie wchodzącego w skład oddziałów MSW.
Opowiada o tym, jak on i grupa żołnierzy próbująca ewakuować rannych kolegów trafiła w zasadzkę separatystów. Zaczęli strzelać, doprowadzili do poddania się żołnierzy i wzięli ich do niewoli.
- Tam powiedzieli mi: „Wybieraj, genitalia, serce czy ucho?”. Zrozumiałem, że dla nas wszystkich już koniec, że nie wrócimy już - wspomina.
Potem został wrzucony do jakiegoś pomieszczenia. Po jakimś czasie obudziło go „jasne światło”. Leżał na łóżku, miał przykute do niego kajdankami ręce. - Przy mnie stoi ktoś o pseudonimie „Maniak”. To szef przesłuchań. Lubi znęcać się nad ludźmi. Pyta, kto jest naszym dowódcą. Potem podchodzi do Saszy, bierze karabin i uderza go pięć, siedem razy w głowę. I wszystko - opowiada.
To „Maniak” odciął Wani mu ucho.
Wania w końcu wychodzi z niewoli. Ma też poparzoną twarz i pogruchotaną od kul nogę. Wraz z nim wraca członek jego oddziału, Maksim. On nie ma nogi.
Wania pozostaje na froncie, bo tylko tam ma schronienie i wyżywienie. Zła organizacja systemu wypłaty świadczeń socjalnych sprawia, że nie ma wypłacanej renty, a potrzebuje hospitalizacji.
Torturują nie tylko żołnierzy
Taki sam los jak żołnierzy spotyka też wolontariuszy pomagających oddziałom ukraińskim lub ludności cywilnej na terenach do pewnego momentu kontrolowanego przez wojska Kijowa.
Jegor z telewizji Espreso TV też trafił do niewoli. Na zdjęciach opublikowanych w internecie widać przesłuchujących go separatystów. Pytają, kim jest, co robił na wschodzie Ukrainy i „kto go aresztował”. - Wojskowi - mówi. - Jacy wojskowi? - pyta separatysta. - Rosyjscy - odpowiada dziennikarz po czym zostaje uderzony w twarz. - Jacy rosyjscy! - krzyczy przesłuchujący. - Ludzie w zielonych mundurach - poprawia się Jegor. Zostaje kopnięty w brzuch i upada na ziemię.
Jegor po kilku tygodniach zostaje wypuszczony z niewoli z połamaną ręką.
Wielu ukraińskich żołnierzy, nawet po pobycie w niewoli, który kosztował ich wiele zdrowia, wraca lub chce wracać do ukraińskiego Donbasu. „Nie chcę mieć w swoim domu rosyjskiej armii.” „To nasza ziemia i nikomu jej nie oddamy” - mówią.
- Rosjanie tam naprawdę walczą. Miejscowi to ochrona, patrole. Ci mówią, że zabiorą Ługańsk i im wystarczy, a Rosjanie, że skąd, że ma być „Małorosja”. Dopóki to się nie zdanie, pokoju nie będzie - mówi Wania.
Autor: adso / Źródło: Dzień Dobry TVN
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN