Komandosi amerykańskiej piechoty morskiej odbili statek handlowy - uprowadzony w środę przez piratów u wybrzeży Somalii - i pojmali dziewięciu porywaczy. Wszystko odbyło się bez strzałów. Była to pierwsza taka akcja międzynarodowej flotylli antypirackiej. Wśród porwanych marynarzy byli też Polacy.
Należący do niemieckiego armatora niewielki statek Magellan Star dryfował po morzu, kiedy po wtargnięciu piratów załoga unieruchomiła silnik i schroniła się w zamkniętym pomieszczeniu pod pokładem.
Jak oświadczył rzecznik dowództwa V Floty USA w Bahrajnie, kapitan John Fage, w podjętej przed świtem akcji wykorzystano niewielkie łodzie i śmigłowce bojowe Cobra, których rolą było rozpoznanie i koordynacja.
Nikt z komandosów ani 11 członków załogi Magellan Star nie odniósł żadnych obrażeń. Piraci byli uzbrojeni w karabinki automatyczne Kałasznikowa, ale ani z jednej, ani z drugiej strony - jak zaznaczył Fage - "nie padły żadne strzały".
Piraci byli zdenerwowani
Jako pierwsza na sygnał alarmowy z Magellan Star zareagowała uczestnicząca w patrolu antypirackim turecka fregata Gokceada. Załoga noszącego banderę Antigui i Barbudy statku - wśród której są Polacy, Rosjanie, Ukraińcy i Filipińczycy - utrzymywała ze swego schronienia kontakt ze światem przez telefon satelitarny.
Armator statku Juergen Salamon z Dortmundu rozmawiał z piratami, którzy po wejściu na pokład nacisnęli guzik połączenia alarmowego. Gdy zapytali o załogę, odpowiedział im drwiąco, że "poszła na urlop". Nie stawiali żadnych żądań w sprawie okupu.
- Piraci byli zdenerwowani i poważnie zdemolowali statek - powiedział Salamon agencji Associated Press.
Płynęli do Singapuru
Jak poinformował w Pentagonie generał piechoty morskiej David Berger, trwającą godzinę akcję przeprowadzili komandosi z desantowego okrętu transportowego Dubuque. Jednostka ta udawała się na wspólne ćwiczenia wojskowe z Jordanią, ale na polecenie Białego Domu przyłączyła się do zespołu antypirackiego.
Magellan Star płynął z Bilbao w Hiszpanii do Singapuru z ładunkiem łańcuchów kotwicznych. Obecnie zmierza do Dubaju w celu dokonania napraw.
Źródło: PAP