Władze USA oficjalnie potwierdziły, że nastoletnia pasażerka samolotu linii Asiana, który rozbił się w San Francisco, zginęła przejechana przez wóz służb ratunkowych, a nie w wyniku samego wypadku.
16-letnia Chinka Ye Mengyuan ocalała z katastrofy boeinga 777, ale zmarła z powodu obrażeń odniesionych w wypadku oraz po przejechaniu przez wóz służb ratunkowych. Jak powiedział w piątek koroner Robert Foucrault, najprawdopodobniej chodzi o wóz strażacki. Wcześniej mówiło się o tym tylko nieoficjalnie. - Oczywiście to dla nas bardzo trudna sytuacja, bo naszym zadaniem jest ratowanie życia - powiedziała w piątek na konferencji szefowa straży pożarnej w San Francisco Joanne Hayes-White.
Dyscyplinarek nie będzie
Sprawa wywołała lawinę pytań o rolę służb po katastrofie. Do tej pory nie wiadomo, jak ratownikom nie udało się zauważyć Ye, zanim wóz na nią najechał. Władze straży pożarnej podały, że w chwili znalezienia ciało nastolatki było pokryte 30-cm warstwą piany. Śmierć Ye nadal bada policja, która przesłuchała strażaków i poddała ich testom na obecność alkoholu oraz narkotyków. Jednak Hayes-White powiedziała w piątek, że nie zamierza wyciągać konsekwencji dyscyplinarnych wobec swoich podwładnych. Zgon nastolatki nazwała "tragicznym wypadkiem". Chiński konsulat w San Francisco wydał w piątek oświadczenie, w którym "docenia wysiłek władz USA w celu wyjaśnienia śmierci Mengyuan", ale zażądał również ustalenia, kto jest za nią odpowiedzialny.
Autor: jk\mtom / Źródło: Reuters