Koło Ostrowca (biał. Astrawiec), 50 kilometrów na wschód od Wilna, budowana jest pierwsza białoruska elektrownia jądrowa, w której mają pracować dwa sprowadzone z Rosji reaktory ciśnieniowe typu WWER o mocy 1200 megawatów każdy.
Kosztowny wypadek
W nocy z 9 na 10 lipca w trakcie przygotowań do zainstalowania korpusu reaktora na jego docelowym miejscu, doszło do jego zerwania się z dźwigu. Według niezależnych białoruskich mediów ważący 330 ton element spadł z wysokości od 2 do 4 metrów. Białoruskie władze początkowo twierdziły, że w ogóle nie doszło do żadnego wypadku.- Międzyresortowa komisja podjęła decyzję o zamianie korpusu reaktora. Resort wysłał stronie rosyjskiej stosowne oświadczenie - podało ministerstwo energetyki. Wcześniej jego szef Uładzimier Potupczyk poinformował, iż takie rozwiązanie przyjęto w następstwie incydentu zaistniałego podczas prac montażowych. Dotyczące zamiany rozliczenia finansowe są obecnie przedmiotem negocjacji - zaznaczył minister.Przedstawiciel będącej partnerem całego przedsięwzięcia rosyjskiej państwowej firmy Rosatom oświadczył, iż incydent nie spowodował jakichkolwiek materialnych uszkodzeń i korpus reaktora może być wykorzystany do montażu. Jednak strona rosyjska jest gotowa go wymienić, jeśli Białoruś wystąpi z taką prośbą.Przewidywane łączne koszty budowy elektrowni atomowej w Ostrowcu to 11 mld dolarów. Pierwszy blok energetyczny ma tam podjąć pracę pod koniec 2018 roku, a drugi w lipcu 2020 roku.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: dsae.by