Syryjska bezpieka aresztowała w obławach kolejne setki antyrządowych działaczy i demonstrantów. Reżim nie wpuścił też do oblężonej Dary oenzetowskich obserwatorów. Jest przy tym przekonany, że zwycięstwo jest po jego stronie.
- Mam nadzieję, że jesteśmy świadkami końca tej historii - oznajmiła reporterowi "New York Timesa" Bouthaina Szaaban, doradczyni prezydenta Baszara Asada i jego nieformalny rzecznik prasowy zarazem. - Myślę, że minęliśmy najbardziej niebezpieczny moment. Mam nadzieję, tak sądzę - przekonywała Szaaban podczas godzinnego wywiadu.
Trwające od 18 marca demonstracje są najpoważniejszym jak dotąd politycznym wyzwaniem dla prezydenta Asada, który w 2000 roku przejął najwyższy urząd w państwie po swym zmarłym ojcu Hafizie, sprawującym dyktatorskie rządy przez 30 lat.
Nie wpuszczają do Dary
W najnowszej odsłonie walki z przeciwnikami syryjska bezpieka zorganizowała obławę, aresztując setki antyrządowych działaczy i demonstrantów.
Jak poinformował Rami Abdul-Rahman, dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, poniedziałkowe aresztowania skupiły się w czterech miejscach - mieście Hims w środkowej części kraju, nadmorskim mieście Banijas, na niektórych przedmieściach Damaszku oraz w wioskach otaczających miasto Dara w południowej Syrii, które jest kolebką obecnej rebelii.
Syryjskie władze odmówiły humanitarnej misji ONZ wstępu do tego miasta.
Strzały i aresztowania w Damaszku
Według Abdul-Rahmana i jego współpracowników, również na przedmieściu Damaszku Maadamije słychać było strzały.
Jak podało Obserwatorium, siły bezpieczeństwa rozproszyły w poniedziałek w centrum stolicy demonstrację około 150 zwolenników demokracji, aresztując pewną liczbę studentów i opozycyjnego pisarza Ammara Maszura Dajuba.
Abdul-Rahman poinformował, że w Banijas zatrzymano ponad 250 ludzi. Od soboty w mieście operują siły bezpieczeństwa, wspierane przez czołgi.
Jak szacują syryjscy obrońcy praw człowieka, w ciągu siedmiu tygodni niepokojów zabito 630 cywilów.
Źródło: Reuters, PAP, nytimes.com