Państwo Vermeersch przyszli na cmentarz we francuskim Hellemmes pożegnać wuja. Na miejscu zastali grób syna. Nie widzieli się z nim od kilku miesięcy. Teraz chcą pochować go jeszcze raz.
- Brakuje mi słów, widzieć grób własnego syna, to coś strasznego. Nie umiem tego opisać - powiedziała Josiane Vermeersch. Razem z mężem pojawiła się na miejscowym cmentarzu, żeby towarzyszyć w ostatniej drodze swojego 54-letniego brata.
Nagle powiadomieni przez kuzynkę zauważyli grób swojego syna - 42-letniego Oliviera. Na początku myśleliśmy, że to zbieg okoliczności - relacjonowała kuzynka. - Potem dotarło do nas, że to grób Oliviera. To był szok, koniec świata dla nas - dodała.
To było zadanie policji
Rodzice nie widzieli się z synem od kilku miesięcy. Jak tłumaczą, byli pokłóceni. Olivier wyprowadził się i zerwał kontakt z rodziną. Matka próbowała kontaktować się z synem wielokrotnie, żeby poinformować o pogrzebie wuja. Bezskutecznie.
Olivier zmarł w wieku 42 lat 5 lipca 2010 roku. Jak argumentuje policja, nie powiadomiła rodziców o zgonie, bo nie mogła ich zlokalizować. - To było zadanie policji, nie wykonali swojej pracy należycie, nie odnaleźli nas. Pytanie dlaczego - żali się matka. Teraz rodzice postanowili jeszcze raz urządzić zmarłemu synowi pogrzeb.
kcz/tr
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24