"Nigdy wcześniej oficjalny dokument tego rodzaju nie charakteryzował się taką obojętnością wobec przeciwników Ameryki i tak złym traktowaniem jej tradycyjnych sojuszników, zwłaszcza europejskich" - zauważył dziennik.
Jak podkreślił "Le Monde", fragmenty strategii dotyczące Europy przypominają przemówienia wiceprezydenta USA J.D. Vance'a w Monachium w lutym br., kiedy krytykował europejskie elity i stosunki panujące w Unii Europejskiej.
"Komunikat skierowany do Moskwy"
Francuski dziennik przypomniał, że dokument mówi o końcu rozszerzenia NATO, co stanowi cios dla aspiracji Ukrainy. "Jest to komunikat skierowany do Moskwy, oznaczający czerwone światło dla przystąpienia Ukrainy do Sojuszu i milczące uznanie strefy wpływów Rosji" - uważa "Le Monde".
"Ten dokument jest gorzką pigułką dla wielu Europejczyków" - ocenił cytowany przez dziennik Charles Kupchan z Council on Foreign Relations. Jego zdaniem tekst ten nie wnosi jednak wiele nowego i nie będzie miał zapewne wielkiego wpływu na stosunki transatlantyckie.
"Ameryka definitywnie zamyka drzwi ery powojennej (po 1945 roku). Tradycyjne sojusze przestają cokolwiek znaczyć, bo wszystko opiera się teraz na wymuszaniu ustępstw i grze sił" - uważa "Le Monde".
Amerykańskie założenia dotyczące bezpieczeństwa narodowego
W nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych podkreślono, że polityka USA w sprawie Europy powinna traktować jako priorytet między innymi powrót do stabilności strategicznej w relacjach z Rosją, umożliwienie Europie wzięcia odpowiedzialności za własną obronę i zapobieganie dalszemu rozszerzaniu NATO.
"Dni, kiedy Stany Zjednoczone podtrzymywały cały porządek światowy jak Atlas skończyły się" - ogłoszono w dokumencie, zapowiadając przełożenie odpowiedzialności za bezpieczeństwo w poszczególnych regionach na sojuszników Ameryki.
W dokumencie mowa jest też o odrzuceniu "niefortunnej koncepcję globalnej dominacji" USA przy równoczesnym zapewnieniu "równowagi sił", by żadne inne mocarstwo nie osiągnęło pozycji dominującej. Dotyczy to również Europy, która w dokumencie jest mocno krytykowana.
"Projekt nieliberalnego porządku międzynarodowego"
Nową strategię bezpieczeństwa USA komentują także media w Wielkiej Brytanii.
"Nowa strategia autorstwa administracji prezydenta USA Donalda Trumpa znacząco odbiega od strategii jego poprzednika w Białym Domu Joe Bidena" - ocenia dziennik "Financial Times", komentując, że to "radykalna reorientacja amerykańskiej dyplomacji". Według niego dokument ostro krytykuje tradycyjnych sojuszników USA, między innymi obwiniając Europę o blokowanie wysiłków USA zmierzających do zakończenia wojny Rosji z Ukrainą i oskarżając o ignorowanie "znacznej europejskiej większości", która pragnie pokoju. Jednocześnie o wiele mniejszy nacisk położono na rywalizację z Chinami czy Rosją.
- Nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA to projekt nieliberalnego porządku międzynarodowego – powiedział w rozmowie z "FT" Tom Wright, ekspert ds. polityki zagranicznej w amerykańskim think tanku Brookings Institution, który zasiadał w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego za rządów Bidena.
W jego opinii, odrzucona została "fundamentalna idea (…), że Stany Zjednoczone rywalizują o władzę z Chinami i Rosją". Wright zauważył, że według nowej strategii USA "patrzą na Chiny niemal wyłącznie przez pryzmat gospodarki, milczą na temat zagrożenia ze strony Rosji i większość energii poświęcają na atakowanie europejskich sojuszników Ameryki".
Jak napisał "FT", "strategia nawiązuje do przemówienia wygłoszonego w lutym przez wiceprezydenta USA J.D. Vance'a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, które zaskoczyło europejskich sojuszników swoim wrogim tonem oraz stwierdzeniem, że kontynent stoi w obliczu większego zagrożenia ze strony własnych słabości demokracji niż agresji ze strony Rosji".
"Sojusznicy mogą zacząć panikować, despoci będą wiwatować"
"Sojusznicy mogą zacząć panikować, despoci będą wiwatować" - komentuje "The Economist". Tygodnik przewiduje, że lektura dokumentu "dla wielu czytelników będzie głęboko niepokojąca".
Magazyn zauważył, że Stany Zjednoczone odrzuciły swoją dotychczasową interwencjonistyczną ideę nakłaniania krajów do przyjęcia demokratycznych wartości. "To odpowiada Rosji, Chinom oraz monarchiom Bliskiego Wschodu. Jednak w Europie, gdzie MAGA martwi się 'wokeizmem' (lewicowy kierunek społeczno-polityczny - red.), migracją i dominacją wartości liberalnych, strategia ta otwarcie deklaruje, że »celem powinna być pomoc Europie w skorygowaniu jej trajektorii, na której obecnie się znajduje'" - czytamy na łamach tygodnika.
"Nawiązanie do populistycznej prawicy"
Zdaniem "The Economist" recepta dla Europy wynika z amerykańskiego "judeochrześcijańskiego nacjonalizmu". Ma o tym świadczyć wezwanie USA do "bezkompromisowego celebrowania indywidualnego charakteru i historii narodów europejskich", które ma być wspierane przez "patriotyczne partie europejskie".
"Jest to nawiązanie do populistycznej prawicy, w tym do Zjednoczenia Narodowego we Francji, Reform UK w Wielkiej Brytanii i Alternatywy dla Niemiec, którą wiceprezydent J.D. Vance poparł na początku tego roku, przemawiając na konferencji w Monachium. Jeśli taki jest program administracji Trumpa, to jak centrowe rządy w Europie, które postrzegają te partie jako poważne zagrożenie, mają traktować Amerykę jako sojusznika?" - pyta "The Economist".
Autorka/Autor: mjz/ToL
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YURI GRIPAS / POOL