Aż trzech tur potrzebowało niemieckie Zgromadzenie Narodowe, aby wybrać nowego prezydenta. Zwyciężył Christian Wulff - kandydat koalicji rządzącej CDU/CSU i FDP. Brak mobilizacji w dwóch pierwszych turach to cios dla rządu Angeli Merkel.
51-letni polityk koalicji chadecko-liberalnej Christian Wulff został w środę 10. prezydentem Niemiec. Zgromadzenie Federalne wybrało go dopiero w trzeciej turze.
Bezwzględnie dopiero w trzeciej rundzie
Dotychczasowy premier Dolnej Saksonii uzyskał poparcie 625 z 1244 członków Zgromadzenia Federalnego. W pierwszej turze Wulff zdobył 600 głosów, a w drugiej - 615. W ostatniej rundzie głosowania do wyboru wystarczyłaby zwykła większość, ale tym razem Wulff zdobył większość bezwzględną. Jego rywal, kandydat opozycyjnych partii SLD i Zielonych Joachim Gauck zdobył w trzecim podejściu 494 głosy.
Porażka kanclerz Merkel
Chociaż koalicja chadecko-liberalna ma teoretycznie absolutną większość w zgromadzeniu (644 głosy) to w dwóch pierwszych turach nie udało się zmobilizować wystarczającej liczby delegatów, by zapewnić Christianowi Wulffowi zwycięstwo. - To wielka porażka rządu chadeków i liberałów - oświadczyła już po pierwszej turze przewodnicząca Lewicy Gesine Loetsch.
Przedterminowe wybory prezydenckie w Niemczech były konieczne, gdyż 31 maja z urzędu szefa państwa ustąpił ze skutkiem natychmiastowym Horst Koehler. Jako powód rezygnacji podał kontrowersje wokół swej niedawnej wypowiedzi w wywiadzie radiowym, w której powiązał on udział Bundeswehry w misjach zagranicznych z potrzebą ochrony niemieckich interesów gospodarczych. Koehler ocenił, że krytyka ta była bezpodstawna.
Źródło: PAP