- Polska ambasada stosowała swoje własne dojścia, lecz za każdym razem talibowie mówili władzom Pakistanu i rządowi polskiemu, że nie interesują ich pieniądze - powiedział Mumtaz Bangash, człowiek, który twierdzi, że nagrał wyemitowany w zeszłym roku apel porwanego w Pakistanie polskiego inżyniera. Podobnego zdania jest dziennik "Dawn".
- Polski rząd rozmawiał z rządem Pakistanu o uwolnieniu Piotra na wielu poziomach. Polska ambasada jest w stałym kontakcie z sekretarzem spraw wewnętrznych - mówił mężczyzna w materiale, do którego dotarł "Superwizjer TVN", ok. 12 godzin przed śmiercią pracownika Geofizyki Kraków.
Pakistańczyk dodał, że rząd w Islamabadzie kontaktował się z porywaczami, ale ci konsekwentnie odmawiali przyjęcia okupu. - Chcieli uwolnienia ich kamratów, którzy według nich nigdy nie byli zaangażowani w poważne zbrodnie - ciągnie mężczyzna.
Dziennik "Dawn" jest podobnego zdania. Według pakistańskich dziennikarzy 1,25 miliona dolarów oferowanych ponoć przez rząd w Islamabadzie za uwolnienie Polaka nie mogło spełnić oczekiwań talibów. Zadowolenie się okupem uznaliby bowiem za równoznaczne ze zdradą swoich towarzyszy.
Nie krępowali Polaka
Domniemany kamerzysta dodał, że kiedy Polaka przenoszono do nowego miejsca, nigdy nie zasłaniano mu oczu, ani nie skuwano kajdankami, by nie wzbudzać podejrzeń u ludzi mieszkających w tym rejonie.
Bangash mówił też, że Polak jadł to samo co talibowie, a czasem nawet jadał lepiej niż oni.
Talibowie liczyli na szczęśliwe zakończenie
Informator "Superwizjera" zdradził, że talibowie przesunęli ostateczny termin spełnienia ich żądań "o 48 godzin po namowie starszyzny negocjującej uwolnienie".
- Talibowie zostali poinformowani, że odzyskają swoich ludzi przed upływem północy w piątek. Po tym ogolili Piotrowi brodę i oddali mu jego własne spodnie i koszulę, by się w nie ubrał, ponieważ oczekiwali, że zostanie on przekazany rządowi w zamian za ich ludzi - powiedział Pakistańczyk.
- Jednakże w piątek rano rozmowy zerwano. Był całkiem zdrowy, ale wyglądał słabo. Na jego twarzy malowało się zdenerwowanie i zmartwienie - dodał.
"Nigdy nie chciał do nikogo dzwonić"
Zdaniem Bangasha, porwany nigdy nie chciał do nikogo dzwonić, mimo że miał możliwość zatelefonowania do rodziny. - Telefon był mu udostępniony, ale on nie chciał do nikogo dzwonić - powiedział informator.
Z samymi talibami porozumiewał się ubogim angielskim i przy pomocy rąk. Potem, zdaniem Bangasha, Polak nauczył się kilku zdań po pasztuńsku i rozumiał to, co porywacze do niego mówili.
Rząd odmówił wypuszczenia talibów
Według Pakistańczyka talibowie byli przekonani, że rząd w Islamabadzie spełni ich żądania i uwolni kompanów. Przekazali nawet mediom tę informację.
- Rząd odmówił i przesłał im przez starszyznę wiadomość, że zapłaci okup, jeśli ci wypuszczą Piotra. Ale talibowie nie zmienili zdania - powiedział Bangash.
Wtedy znów do akcji wkroczyła starszyzna plemienna i na prośbę rządu poprosiła o więcej czasu. - Talibowie przedłużyli czas o 48 godzin czyli do dziś popołudnia (piątek 6 lutego red.). Doradzono talibom, że lepiej będzie jeśli przyjmą pieniądze i nie zepsują opinii o Pakistanie zabijając niewinnego człowieka - twierdzi informator.
Całość wywiadu, odkrywającego nieznane fakty, dotyczące porwanego inżyniera, będzie można zobaczyć w specjalnym wydaniu "Superwizjera" w TVN, w poniedziałek o 23.15.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Superwizjer" TVN