Konflikt na wschodzie Ukrainy wszedł w nową fazę. Prezydent Rosji Władimir Putin nie wycofa się z walki i dlatego Zachód powinien pokazać, że na poważnie grozi Moskwie sankcjami - pisze w środowym komentarzu redakcyjnym "The New York Times".
Ukraiński prezydent Petro Poroszenko w poniedziałek wieczorem podjął brzemienną w skutkach decyzję o zakończeniu jednostronnego zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy. Wkrótce rozpoczęły się ataki, a kryzys ukraiński wszedł "w bardzo niebezpieczną, ale nieuchronną" fazę. Niebezpieczną, bo ukraińskie wojsko jest fatalnie wyposażone i słabo wyszkolone, by walczyć w tej wojnie domowej, a nieuchronną, bo ani separatyści, ani Moskwa nigdy nie traktowali poważnie negocjacji z Kijowem i zachodnimi mediatorami - wyjaśnia dziennik. "Rozpoczęła się od dawna wyczekiwana ostateczna rozprawa i niezbędne jest, by Zachód pozbył się jakichkolwiek złudzeń na temat tego, jaka jest jej stawka" - podkreśla "NYT". Jak pisze nowojorski dziennik, prezydent Putin "łatwo nie odpuści". Choć prowadził długie rozmowy telefoniczne z zachodnimi przywódcami i czynił pojednawcze gesty, to nie zabezpieczył granicy ani nie zniechęcał Rosjan do przyłączania się do separatystów. Dzień po nieprzedłużeniu przez Poroszenkę zawieszenia broni Putin mówił o ukraińskim kryzysie, używając klasycznego zimnowojennego języka. "Musimy zrozumieć, że sprowokowane (przez Zachód) wydarzenia na Ukrainie stanowią skoncentrowany wyraz sławetnej polityki powstrzymywania Rosji" - oświadczył. "To nie były słowa człowieka gotowego wycofać się, zwłaszcza biorąc pod uwagę wielki wzrost jego popularności po aneksji Krymu w marcu" - pisze "NYT". Według dziennika Putin wie, że UE nie ma odwagi na prowadzenie prawdziwej wojny na sankcje oraz, że on sam nie musi zbyt wiele robić, by utrzymywać napiętą sytuację na wschodzie Ukrainy. "Najprawdopodobniej nie zamierza dokonać aneksji wschodnich obwodów, ale jest zdeterminowany, by pozostały one pod stałą kontrolą Rosji" - ocenia "NYT".
"Długa i bolesna walka"
Dziennik uważa, że prezydent Poroszenko ma niewielkie pole manewru. Po podpisaniu z UE umowy handlowej, którą odrzucił jego poprzednik, oraz wysyłając żołnierzy do stłumienia rebelii, skazał Ukrainę na "długą i bolesną walkę". Rosja już podniosła ceny gazu dla Ukrainy i zagroziła "poważnymi konsekwencjami" w związku z umową handlową z UE. Pod względem gospodarczym i wojskowym sytuacja na Ukrainie pogorszy się, zanim kraj zacznie odczuwać potencjalne korzyści z porozumienia z UE. Zdaniem "NYT" dotychczasowe działania UE i USA, które powściągliwie reagowały na ukraiński kryzys i dawały pierwszeństwo dyplomacji, były słuszne. "Nikt nie chce wojny handlowej, a na pewno nie chce jej w dużym stopniu zależna od rosyjskiej energii Europa, ani amerykański biznes, który zaczął lobbować przeciwko sankcjom" - pisze nowojorski dziennik.
"Trzeba dokonać wszelkich wysiłków, by przekonać Rosjan, że nie chodzi o powstrzymywanie" - podkreśla "NYT". Zaznacza jednocześnie, że w umowie stowarzyszeniowej, podpisanej nie tylko przez Ukrainę, lecz także Gruzję i Mołdawię, nie chodzi tylko o handel, ale również o "zobowiązanie się Zachodu do wspierania tych krajów w postępach w kierunku wyższych standardów rządzenia". "Waszyngton i Bruksela wytyczyły (Rosji - red.) granice i zagroziły poważnymi sankcjami. Nadszedł czas, by pokazały, że mówiły na poważnie" - konkluduje "The New York Times".
Autor: asz/ja/kwoj / Źródło: PAP