Władze Nepalu poinformowały o wzroście liczby ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi. Zjawisko pojawiło się w piątek przed północą. Niewykluczone, że to jeszcze nie koniec tragicznego bilansu - pod gruzami cały czas znajdują się ludzie. Akcje ratunkowe trwają, ale są bardzo utrudnione.
Do co najmniej 157 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi w Nepalu - poinformowały w sobotę władze tego kraju, ostrzegając, że ich liczba może wzrosnąć, gdyż linie komunikacyjne zostały w wielu miejscach uszkodzone.
Większość ofiar zginęła, kiedy wstrząsy doprowadziły do zawalania się domów - podała agencja prasowa Associated Press. Akcje ratownicze są utrudnione, bo do wielu górskich osad można dotrzeć tylko pieszo, a drogi prowadzące do innych wsi zostały zasypane przez osuwiska.
Władze obawiają się, że ofiar będzie znacznie więcej, bo pod gruzami domów znajduje się jeszcze wielu ludzi.
Pojawiło się w nocy
Do trzęsienia doszło w zachodnim dystrykcie Jajarkot w piątek przed północą lokalnego czasu, kiedy wiele osób już spało w swoich domach. Wstrząsy odczuwalne były także w stolicy Indii, Nowym Delhi.
Nepalskie Narodowe Centrum Sejsmologiczne podało, że wstrząsy miały magnitudę 6,4. Według Niemieckiego Centrum Badań Nad Ziemią nie przekroczyły 5,7.
Na początku informowano o 54 ofiarach śmiertelnych i wielu rannych. Później policja podała, że zginęło 119 osób. Wkrótce agencja Reutera, powołując się na doniesienia lokalnych urzędników, przekazała, że nie żyje już co najmniej 128 osób. Po tej informacji pojawiła się następna, mówiąca o tym, że liczba ofiar wzrosła do co najmniej 132.
Rzecznik nepalskiej policji Kuber Kathayat poinformował wcześniej, że 92 osoby zginęły w Jajarkot i 36 w sąsiednim dystrykcie Rukum. Epicentrum znajdowało się w wiosce Ramidanda.
Urzędnik w gabinecie premiera przekazał, że co najmniej 85 osób zostało rannych w Rukum i 55 w Jajarkot.
Przerwana komunikacja
Nepalskie władze już wcześniej ostrzegały, że liczba ofiar może wzrosnąć, zauważając, że z wieloma wioskami została przerwana komunikacja. Próbują tam dotrzeć grupy ratownicze.
- Liczba osób rannych może sięgać setek, liczba ofiar śmiertelnych również może wzrosnąć - powiedział w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera urzędnik dystryktu Jajarkot Harish Chandra Sharma.
- Wiele domów się zawaliło, w wielu innych pojawiły się pęknięcia. Tysiące mieszkańców spędziło noc na zimnym, otwartym terenie, ponieważ byli zbyt przerażeni, aby wejść do popękanych domów po wstrząsach - powiedział Sharma. – Sam nie mogłem wejść do swojego domu - dodał.
- Budynki się zawaliły. Ludzie uciekają ze swych domów - relacjonował w rozmowie telefonicznej z Reuterem policjant Santosh Rokka.
Na odległych wzgórzach
Dystrykt Jajarkot, położony około 500 km na zachód od stolicy kraju, Katmandu, liczy 190 tysięcy mieszkańców. Wioski na tym terenie są rozproszone na odległych wzgórzach.
Premier Nepalu Pushpa Kamal Dahal udał się w ten rejon wcześnie rano w sobotę z 16-osobowym wojskowym zespołem medycznym, aby nadzorować akcję poszukiwawczą i ratowniczą - podało jego biuro.
Po trzęsieniu wiele miejscowości jest praktycznie odciętych od świata, gdyż lawiny ziemi i skał zablokowały drogi dojazdowe, co utrudnia dotarcie tam grup ratowniczych.
Trzęsienia ziemi są częste w górzystym Nepalu. W 2015 roku w wyniku żywiołu o magnitudzie 7,8 zginęło około 9 tys. osób, a blisko milion budynków zostało uszkodzonych.
Źródło: Reuters, PAP