Nagrania z Teheranu: furia i krew na ulicach

Aktualizacja:

Grupa ludzi nachyla się nad ciałem mężczyzny, szybko unoszą go na rękach i wkładają do samochodu. Z głowy mężczyzny zwisają strzępy włosów i ciała, obficie leje się krew. Po raz pierwszy od czerwca, od krwawo stłumionych powyborczych protestów, na irańskich ulicach polała się krew. W starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło - według ostatnich danych irańskiej telewizji - co najmniej osiem osób.

Nie wiadomo, kim jest mężczyzna na amatorskim filmie i czy przeżył. Jeśli nie, może być jedną z ośmiu ofiar starć demonstrantów z policją, o których donoszą opozycyjne irańskie portale.

Nieznana jest również tożsamość mężczyzny z innego nagrania. Ten leży twarzą do ziemi, a inny mężczyzna przyciska dłoń do jego pleców, prawdopodobnie tamuje krew płynącą z rany.

Policja przyznaje: są zabici

Irańska telewizja państwowa poinformowała w poniedziałek, że w trakcie antyrządowych starć zginęło 8 osób. Wcześniej policja mówiła o 5 ofiarach i podkreślała, że żadna z nich nie ucierpiała z rąk sił bezpieczeństwa - jedna osoba miała spaść z mostu, dwie zginąć w wypadkach samochodowych, kolejny protestant miał być zastrzelony, ale nie przez policję.

Zastępca szefa policji Ahmad Reza Radan podkreślił za to, że w starciach rannych zostały "tuziny policjantów". Wiceszef policji nie musi mijać się z prawdą. Na innym amatorskim nagraniu widać jak rozwścieczony tłum wyciąga z radiowozu policjanta. Później film się urywa. Nie widać jaki los spotkał funkcjonariusza.

Również na innych zdjęciach widać obrzucanych kamieniami mundurowych, a także ich płonące motocykle. Opozycja twierdzi, że w ten sposób odpowiedziała na przemoc, do jakiej uciekły się służby bezpieczeństwa.

Były szef MSZ w areszcie

W nocy z niedzieli na poniedziałek siły bezpieczeństwa aresztowały Ibrahima Jazdiego, byłego ministra spraw zagranicznych, a obecnie szefa opozycyjnego liberalnego Ruchu Wyzwolenia Iranu (MLI). Aresztowania - jak donosi opozycyjna strona Rahesabz - dokonano w jego domu. "Członkowie służby bezpieczeństwa zatrzymali Jazdiego o godzinie 3.00 nad ranem i zabrali go w nieznanym kierunku" - czytamy na stronie.

W ubiegłym tygodniu Jazdiego wezwano do ministerstwa obrony i służb specjalnych, lecz działacz nie stawił się tam - donosi Rahesabz.

78-letni szef nielegalnego, choć od wielu lat tolerowanego przez władze opozycyjnego ugrupowania, był ministrem spraw zagranicznych rządu Mehdiego Bazargana na początku rewolucji islamskiej w Iranie w 1979 roku.

To nie pierwsze aresztowanie Jazdiego - na krótko zatrzymano go już w trakcie czerwcowych protestów.

Prymitywne indywidua walczą z narodem

 
Mehdi Karubi (wikipedia.org) wikipedia.org

Inni z liderów opozycji i kandydat na prezydenta w czerwcowych wyborach - Mehdi Karubi - potępił ostro użycie siły wobec uczestników antyrządowej demonstracji w Teheranie.

"Co się naprawdę stało? Oni (rządzacy) przelali ludzką krew w dniu Aszury i posłużyli się grupą prymitywnych indywiduów w konfrontacji z narodem" - napisał Karubi w oświadczeniu, umieszczonym na proreformatorskiej witrynie internetowej Rah-e-Sabz.

Jak zaznaczył, Aszurę szanował nawet rząd obalonego 30 lat temu szacha Rezy Pahlawiego.

Protest rozlewa się na cały kraj

Pierwsze od czerwca tak krwawe starcia policji ze zwolennikami reformatorów rozgorzały w niedzielę rano przy okazji szyickiego święta Aszury upamiętniającego śmierć imama Husajna w VII wieku. To również siódmy dzień żałoby po krytyku władz, zmarłym 19 grudnia wielkim ajatollahu Alim Montazerim.

Starcia trwały cały dzień i według opozycyjnej strony internetowej Dżaras nie ograniczały się tylko do Teheranu. Na ulicę wyszły tysiące mieszkańców Kum, Szirazu, Isfahanu, Nadżafabadu, Maszhadu, Babolu i Tebrizu.

W tym ostatnim - bastionie lidera opozycji Mir-Hosejna Musawiego - zginęło, według opozycji czterech demonstrantów, a wielu zostało rannych. Zarówno w Tebrizie, Teheranie jak i innych miastach manifestanci wyszli na ulice wznosząc antyrządowe hasła.

Allah jest wielki

W stolicy, jak podczas powyborczych protestów, grupy demonstrantów zbierały się na dachach, by krzyczeć "Allah jest wielki". Głośne okrzyki było słychać jeszcze w nocy. Tak jak i strzały.

Informacji o starciach i ofiarach nie da się w stu procentach zweryfikować. Irańskie władze zabroniły zagranicznym, niezależnym mediom jakichkolwiek relacji, a dziennikarze-obcokrajowcy są skutecznie prześladowani.

Ci, którym udało się znaleźć w centrum wydarzeń narażeni są na niebezpieczeństwo. Dubajska telewizja poinformowała, że jej dziennikarz zaginął w niedzielę w irańskiej stolicy. Nie wiadomo, co się z nim stało.

W sumie w trakcie protestów aresztowano w Teheranie ponad 300 osób - donosi CNN powołując się na irańską telewizję IRINN.

"Oszukani przez zachodnie media chuligani"

Na krwawą niedzielę w Iranie zareagował już Biały Dom, potępiając "niesprawiedliwe represje", a Paryż skrytykował z kolei "przemoc wobec demonstrantów".

Irańskie władze odpowiadają jednak, że manifestanci to "oszukani przez zachodnie media chuligani", którzy niszczą prywatną własność i nie okazują szacunku dla święta Aszury.

- Irański naród wykazał do tej pory wielką tolerancję, ale powinni wiedzieć [demonstranci - red.], że cierpliwość systemu ma swoje granice - groził Modżtaba Zolnour, przedstawiciel Najwyższego Przywódcy Alego Chameneiego.

Odpowiedział mu Mehdi Karoubi, jeden z liderów ruchu reformatorskiego. - Co się stało z tym religijnym systemem, że rozkazuje zabijać niewinnych ludzi w świętym dniu Aszury? - pytał cytowany przez Dżaras Karubi.

- Dlaczego taki święty dzień nie jest szanowany przez rządzących? - dopytywał.

Źródło: Reuters