Na pomoc mieszkańcom Czadu


Regionalne konflikty i zupełny brak zainteresowania ze strony rządu - tak wygląda sytuacja milionów ludzi w prowincji Sahel we wschodnim Czadzie.

W wysuszonym i biednym regionie ludzie ci nie poradziliby sobie bez pomocy z zagranicy i organizacji charytatywnych.

- Zastaliśmy tu alarmującą sytuację. Jeśli pomoc humanitarna nie znajdzie się natychmiast, i to na dużą skalę, we wschodnim Czadzie nastąpi katastrofa - mówi Johanne Sekkenes z francuskiego oddziału organizacji Lekarze Bez Granic.

Wielu Czadyjczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów przez wciąż wzrastającą falę przemocy. Zagrożeń jest wiele - najazdy arabskich bojówek Janjaweed, wewnętrzne spory o podłożu etnicznym, a także napady czadyjskich rebeliantów.

Wraz z dziesiątkami tysięcy uchodźców z Sudanu koczującymi na tych jałowych terenach, mieszkańcu Czadu czekają na pomoc. Mają nadzieję, że nadejdzie ona szybko, gdyż wkrótce mają spaść ulewne deszcze, które rozmyją drogi i sprawią, że będą one nieprzejezdne, a dotarcie do wielu miejscowości niemożliwe.

Mając na uwadze właśnie trudności z poruszaniem się po czadyjskiej ziemi, francuski rząd już zapowiedział dostarczanie żywności i podstawowych dóbr drogą powietrzną. Francuzi chcą zrzucać m.in. koce i plastikowe pokrycia na liche chatki budowane przez mieszkańców prowincji Sahel.

Jednak to wciąż za mało. Szacuje się, że w tym regionie 40 proc. dzieci poniżej piątego roku życia jest niedożywionych.

Źródło: Reuters, TVN24