Katastrofa w Somie wywołała polityczną burzę w Turcji. Na pierwszy plan wraca problem bezpieczeństwa w kopalniach. To, co dzieje się teraz na miejscu wypadku raczej nie pomoże rządzącej AKP. Jej politycy już wcześniej bagatelizowali to, co dzieje się w kopalniach, także tej w Somie.
13 maja w kopalni w Somie w zachodniej Turcji wybuchł pożar w wyniku eksplozji transformatora. Według ostatnich doniesień, zginęło 201 górników, setki pozostają uwięzione pod ziemią.
"Morderstwo"
- Wypadek, który widzimy dziś w tej prywatnej kopalni, to w rzeczywistości morderstwo pierwszego stopnia w miejscu pracy. Stoimy w obliczu najgorszego morderstwa w miejscu pracy w historii kraju - powiedział były szef związku zawodowego górników Cetin Uygur.
Tureckie media przypominają, że prywatna kopalnia w Somie już dawno znajduje się w ogniu krytyki za nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa. Zaledwie kilkanaście dni temu, 29 kwietnia, główna opozycyjna Republikańska Partia Ludowa (CHP) złożyła w parlamencie wniosek o zbadanie związanych z pracą wypadków i incydentów w kopalni w Somie. Wniosek został odrzucony głosami rządzącej partii AKP.
CHP oraz dwie inne opozycyjne partie, Partia Ruchu Nacjonalistycznego (MHP) i Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) wysłały delegacje na miejsce katastrofy. Podobnie zrobiła Konfederacja Postępowych Związków Zawodowych (DISK).
Właściciel kopalni, Soma Coal Mining Company, w wydanym komunikacie na temat wypadku, stwierdził, że ostatnia kontrola przeprowadzona dwa miesiące temu nie wykazała żadnych nieprawidłowości. W kopalni - największej w regionie - pracuje ok. 6,5 tys. górników.
Zysk nade wszystko
W Turcji dość często dochodzi do wypadków w górnictwie, regularnie życie tracą pracownicy kopalni. Dotychczas najbardziej tragiczny w skutkach wypadek miał miejsce 3 marca 1992. W nadczarnomorskiej prowincji Zonguldak zginęło 263 górników.
Związki zawodowe od dawna krytykują rząd za niedostateczny nadzór nad sytuacją w kopalniach. Szczególnie jeśli chodzi o firmy podwykonawcze, które są oskarżane o zatrudnianie pracowników po niewystarczającym szkoleniu.
Szef rady nadzorczej właściciela kopalni w Somie, Alp Gurkan, w 2012 roku powiedział gazecie "Hurriyet", że przyspieszenie i zwiększenie skali prywatyzacji w sektorze górniczym pozwoliły firmie zarobić więcej pieniędzy, ale zarazem przyznał, że prawdziwe są oskarżenia, iż firmy górnicze dążą do zysku kosztem bezpieczeństwa pracowników.
Zmarli "pięknie"
Po tym, jak 17 maja 2010 w kopalni w prowincji Zonguldak zginęło 30 górników, ówczesny minister pracy i bezpieczeństwa socjalnego Omer Dincer ściągnął na siebie falę krytyki, mówiąc, że ci, którzy zginęli, zmarli "pięknie". - Jeśli chodzi o pierwsze 19 ofiar, nie było żadnych oznak ognia - zmarli pięknie - powiedział w telewizji.
Premier Erdogan też wiele razy mówił, że śmierć jest nieodłączną częścią losu górników.
Autor: //gak / Źródło: Hurriyet Daily News