Referendum ws. konstytucji w Kirgistanie odbędzie się zgodnie z planem 27 czerwca - zapowiedziała szefowa kirgijskiego rządu tymczasowego Roza Otunbajewa. Dodała też, że Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym nie planuje wysłania do tego kraju sił pokojowych.
Wątpliwości co do obu tych kwestii pojawiły się w związku z zamieszkami, do których w ostatnich dniach doszło na południu Kirgistanu. Zginęło w nich już co najmniej 171 osób.
Interwencji nie będzie
W poniedziałek Organizacja nie wykluczyła interwencji w pogrążonym w kryzysie Kirgistanie. Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym to organizacja wojskowa grupująca siedem państw proradzieckich: Rosję, Białoruś, Armenię, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan.
Jeszcze wcześniej, w weekend, Rosja zgodziła się udzielić opanowanemu przemocą na tle etnicznym Kirgistanowi pomocy humanitarnej, ale zapowiedziała, że na razie nie wyśle tam żołnierzy, ponieważ konflikt jest wewnętrzny.
171 ofiar
Zamieszki między Kirgizami i Uzbekami na południu Kirgistanu trwają od czwartku - tego dnia wybuchły w Oszu, a w sobotę objęły Dżalalabad. Oba regiony uważane są za bastion obalonego w kwietniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa.
We wtorek kirgiskie ministerstwo zdrowia podało, że bilans ofiar śmiertelnych konfliktu wzrósł do 171 osób; prawie 1800 osób zostało rannych. Według przedstawicieli mniejszości uzbeckiej w zajściach miało zginąć nawet 700 osób. Liczba ta miałaby dotyczyć wyłącznie Dżalalabadu, a nie Oszu, który był epicentrum zamieszek. Brak jednak oficjalnego potwierdzenia tych danych. Według Czerwonego Krzyża, wiele ciał zostało pochowanych bez wcześniejszej identyfikacji.
Krwawe zamieszki zaniepokoiły zarówno Rosję, jak i USA, które w Kirgistanie dysponują bazami militarnymi.
Źródło: PAP, tvn24.pl