Mieszkańcy Mariupola kopią rowy przeciwczołgowe. "Tego miasta nie oddadzą"

[object Object]
Separatyści chcą zdobyć Mariupol. Mieszkańcy nie chcą na to pozwolićtvn24
wideo 2/24

W Mariupolu są ludzie, którzy raz już uciekali przed separatystami i wojskami rosyjskimi z Doniecka, Ługańska i ich okolic. Teraz nie chcą uciekać po raz drugi i nie oddadzą miasta - relacjonował w rozmowie z TVN24 Paweł Pieniążek, polski dziennikarz przebywający w Mariupolu. Dodał, że kilkudziesięciu cywilów wyjechało w piątek rano na wschodnie rogatki miasta i zaczęło kopać rowy przeciwczołgowe, pomagając w tym ukraińskiej armii.

- Na wschodniej blokadzie Mariupola zebrała się grupa kilkudziesięciu osób, które będą kopały rowy przeciwczołgowe i okopy - mówił Pieniążek w rozmowie po godz. 10. czasu polskiego. - Ludzie chcą pomóc żołnierzom - tłumaczył, dodając, że wielu mieszkańców uważa, że władze Mariupola nie potrafią się odpowiednio zorganizować i mogłoby w sytuacji zagrożenia "działać lepiej".

Uchodźcy z Doniecka drugi raz nie dadzą się wypędzić

To w tym celu w czwartkowy wieczór w centrum miasta zebrał się wiec ponad 2 tys. ludzi. Decydowano o tym, jak pomagać armii w kolejnych dniach.

- Ludzie czują przerażenie. Czują, że może dojść do konfliktu, że może się powtórzyć sytuacja taka, jak jest w Doniecku czy Ługańsku. Ale w zasadzie nie ma tu jakiejś paniki. Część osób wyjechała, inni zostali - wyjaśniał polski dziennikarz.

Tymi, którzy zostali, są uchodźcy z Doniecka i Ługańska. Jest ich nawet 200 tys. Oni, według słów dziennikarza, mają mówić, że "drugi raz uciekać nie będą i tego miasta nie oddadzą".

Pieniążek mówił też w rozmowie z TVN24, że mieszkańcy zaczęli się organizować dopiero w czwartek, dlatego tych aktywności w mieście jest na razie niewiele i życie w nim wygląda normalnie, ale uznał, że wkrótce pojawią się "kolejne etapy przygotowań" do obrony miasta i prawdopodobnie zostaną zorganizowane "partyzantki".

Pytany o to, czy na ulicach Mariupola widać armię ukraińską, dziennikarz stwierdził, że nie ma jej aż tak dużo. - Tam po drodze, między Mariupolem a Nowoazowskiem, jest jeszcze jedna miejscowość, która się nazywa Bezimenne. Tam stacjonowała armia ukraińska, choć słyszałem informacje, że tę miejscowość zajęli już Rosjanie. Jednak nie mogę jej potwierdzić - mówił Pieniążek po godz. 10. tłumacząc, że zamierza się tam wybrać. - W samym mieście (Mariupolu - red.) jest trochę armii, ale nie czuć, że to jest jakaś straszna ilość - dodał.

Jeden z dowódców ukraińskiej armii walczącaej w regionie po godz. 12. czasu polskiego potwierdził w rozmowie z dziennikiem "Ukrainska Prawda", że Bezimenne zostało zajęte przez Rosjan, a ukraińskie oddziały wobec ogromnej przewagi wroga w uzbrojeniu musiały salwować się ucieczką.

Rosjanie idą na Mariupol

Jak zapowiedział w czwartek premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, Ołeksandr Zacharczenko, celem separatystów, którzy dotarli tego dnia do brzegów Morza Azowskiego, zajmując Nowoazowsk, jest obecnie prawie półmilionowy Mariupol - największy w regionie ukraiński port i ośrodek przemysłowy.

Wśród separatystów walczy co najmniej kilka tysięcy Rosjan, a z kontrofensywą wzdłuż brzegów Morza Azowskiego wyruszyło na rosyjskim sprzęcie ponad tysiąc żołnierzy Władimira Putina - podało w czwartek NATO, powołując się na swoje dane wywiadowcze.

Autor: kde, adso//gak / Źródło: TVN24, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Twitter

Raporty: