Aresztowanie Micheila Saakaszwilego po przyjeździe do kraju miało zapobiec prowokacji - oświadczył premier Gruzji Irakli Garibaszwili. Były prezydent, po ośmiu latach nieobecności, przyjechał do kraju z Ukrainy. Nie wiadomo, w jaki sposób przekroczył granicę.
- Saakaszwili planował zebrać w Tbilisi do 10 tysięcy swoich zwolenników na proteście przeciwko rzekomo sfałszowanym wyborom lokalnym. Potem policja musiałaby go zatrzymać i jedna z wersji zakładała likwidację kilku liderów opozycji, by zrzucić odpowiedzialność na władze – przytacza wypowiedź Garibaszwilego z gruzińskiej telewizji Imedi agencja Interfax-Ukraina.
Garibaszwili oświadczył, że "Saakaszwili jest chory i potrzebuje leczenia". Zapowiedział, że w najbliższym czasie władze poinformują, w jaki sposób były prezydent dostał się do kraju.
Premier Gruzji mówił również, że Saakaszwili spędzi w więzieniu co najmniej sześć lat. Na tyle został prawomocnie skazany. Szef rządu zasugerował też, że były przywódca może dostać nowe wyroki. Po odbyciu kary, jak wskazał Garibaszwili, były prezydent może wrócić na Ukrainę, której obecnie jest obywatelem.
Mobilizacja zwolenników przed wyborami lokalnymi
Saakaszwili został zatrzymany 1 października w Tbilisi, dzień przed wyborami lokalnymi, gdy po ośmiu latach nieobecności wrócił do Gruzji pomimo ciążących na nim prawomocnych wyroków więzienia. Prezydent Gruzji w latach 2003-2007 i 2008-2013 został skazany za nadużycia władzy w czasie pełnienia urzędu. On sam uważa, że sprawy karne wobec niego, wszczęte po dojściu do władzy oponentów z Gruzińskiego Marzenia, są motywowane politycznie.
Przyjazd Saakaszwilego miał zmobilizować jego zwolenników do udziału w wyborach, a po nich – w ewentualnych protestach. Centralna Komisja Wyborcza Gruzji ogłosiła w niedzielę, że w wyborach lokalnych zwyciężyła rządząca od 2012 roku partia Gruzińskie Marzenie, chociaż w szeregu miejscowości, w tym w stolicy, odbędzie się druga tura wyborów merów.
W mediach pojawiła się nieoficjalna informacja, że Saakaszwili wjechał do kraju ukryty w ciężarówce z Ukrainy. Portal lenta.ru, powołując się na własne źródła, przekazał, że mieszkanie w Tbilisi, w którym został zatrzymany Saakaszwili po przybyciu do kraju, należy do kierowcy pojazdu.
Skan biletu lotniczego
Wcześniej Saakaszwili opublikował w mediach społecznościowych skan biletu lotniczego, z którego wynikało, że z Kijowa do Tbilisi ma przylecieć 2 października, wraz z matką. W osobnym wpisie były prezydent zamieścił wideo, w którym oświadczył, że chce być w Tbilisi w dniu wyborów samorządowych, by "wraz z rodakami bronić głosów wyborców i aby uczestniczyć w ratowaniu Gruzji".
W przededniu wyborów Saakaszwili poinformował w kolejnym nagraniu zamieszczonym na Facebooku, że jest w Batumi, co mogło oznaczać, że jednak nie przyleciał do kraju samolotem.
Źródło: PAP, lenta.ru, tvn24