Ukraińskie media cytują relację studenta, którzy został ranny w wyniku zamachu w Nicei. Łotewska rozgłośnia przytacza natomiast opinię kobiety, która znalazła się w pobliżu miejsca tragedii i słyszała krzyki spanikowanych ludzi. W czasie zamachu w Nicei zginęły 84 osoby.
"Chciałbym powiedzieć tylko jedno: miałem szczęście, że żyję. W przeciwieństwie do tych, którzy szli obok" – napisał na Facebooku Wład Kostiuk, ukraiński student Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Przyjechał do Nicei, by uczestniczyć w spotkaniu Europejskiej Akademii Innowacji. Został ranny w zamachu. Pomocy udzielono mu najpierw w kasynie, a później w szpitalu.
"Byliśmy na plaży i oglądaliśmy pokaz fajerwerków. Po kilku minutach ludzie nagle zaczęli biec. Wykrzykiwali słowa w różnych językach" – to relacja kolejnego świadka zamachu, Aleksandry, która rozmawiała z łotewską rozgłośnią Baltcom.
"Znajdowaliśmy się blisko miejsca zamachu, ale nie mogliśmy zrozumieć, co się dzieje. Dowiedzieliśmy się o tragedii z portali społecznościowych. Postanowiliśmy wracać do domu. W starej części miasta była panika, ścisk. Było też dużo policji" – opowiadała.
Wjechał ciężarówką w tłum
Według ostatniego bilansu w ataku na południu Francji zginęły 84 osoby, a 18 pozostaje w stanie krytycznym. Wśród ofiar śmiertelnych są dzieci. Według policji za zamach odpowiada mężczyzna pochodzenia francusko-tunezyjskiego, urodzony w Tunezji.
Do ataku doszło w czwartek późnym wieczorem na nadmorskiej promenadzie, na której zgromadzeni mieszkańcy i turyści oglądali pokaz fajerwerków z okazji Dnia Bastylii, święta narodowego Francji. W zgromadzony tłum wjechała ciężarówka.
Autor: tas/kk / Źródło: nicematin.com, ukrinform.ru, RIA Nowosti