Grupka skrajnych brytyjskich nacjonalistów z English Defence League była mocno zmieszana, gdy przed meczet, pod którym protestowali, wyszli muzułmanie i przywitali ich herbatką i ciasteczkami. - Wydaje mi się, że świat może wyciągnąć lekcję z tego, co tam się stało - powiedział miejscowy ksiądz, Tim Jones.
Pikieta pod małym meczetem, bardziej przypominającym barak, w miejscowości Bull Lane w Yorku, miała się odbyć na fali oburzenia po ataku dwóch islamskich radykałów na żołnierza w Londynie. Napastnicy brutalnie zamordowali Brytyjczyka w biały dzień.
W odpowiedzi brytyjska nacjonalistyczna organizacja English Defence Legue (EDL) organizowała demonstracje przeciw muzułmanom. Jedna z nich miała się odbyć właśnie w Bull Lane. EDL wezwała swoich zwolenników do stawienia się za pośrednictwem portali społecznościowych, dzięki czemu o akcji dowiedzieli się też miejscowi muzułmanie.
Rozmowa zamiast bójki
Ostatecznie w dniu protestu pod meczetem stawiło się sześciu przedstawicieli EDL i około stu wyznawców islamu. Nie doszło jednak do rękoczynów. Muzułmanie przywitali nacjonalistów herbatką i ciasteczkami, zaprosili ich też na mecz piłki nożnej.
- Rozmawiali przez jakieś 30, może 40 minut. Potem część z nich weszła do środka, do meczetu, co było pięknym wydarzeniem - powiedział imam Abid Salik.
Postępowanie wyznawców islamu wywołało bardzo pozytywne komentarze. - Herbata, ciasteczka i mecz piłki nożnej to typowy dla Yorku sposób na rozbrojenie napiętej sytuacji i załagodzenie ekstremizmów - stwierdził anglikański arcybiskup Yorku, dr John Sentamu, nazywając całą sytuację "fantastyczną".
Miejscowy radny Neil Barnes stwierdził, że był to "dumny moment dla Yorku". - Nigdy nie zapomnę tego dnia, kiedy muzułmanie opanowali złość i nienawiść za pomocą pokoju i ciepła - powiedział Brytyjczyk.
Autor: mk//bgr/k / Źródło: BBC News