W centrum Mińska odbył się "Marsz oburzonych Białorusinów 2.0" – akcja przeciwko prowadzonej przez władze polityce społeczno-gospodarczej, w tym tak zwanemu dekretowi o pasożytnictwie, a także przeciwko "fali" w wojsku. W proteście wzięło udział około 200 osób.
- Władze boją się tylko masowego protestu, dlatego próbują nas zastraszyć, byśmy nie wychodzili na ulice – mówił przed rozpoczęciem akcji jeden z jej organizatorów, Mikoła Statkiewicz.
"To dyskredytacja państwa"
W czasie protestu wznoszono hasła wzywające do anulowania tak zwanego dekretu o pasożytnictwie, zlikwidowania "fali" w białoruskiej armii, uwolnienia więźniów politycznych. - Władze nie mogą rozwiązywać problemów kraju, okradając obywateli – mówił Statkiewicz. - To, co się dzieje w wojsku, to dyskredytacja państwa – dodał. W ostatnich tygodniach Białorusią wstrząsnęła sprawa śmierci 21-letniego żołnierza służby zasadniczej Alaksandra Korżycza, ofiary wojskowej "fali". Zdaniem rodziny mężczyzna mógł zostać zamordowany.
Opozycjonista Wiaczasłau Siuczyk stwierdził, że władze Białorusi odebrały ludziom wolne wybory i niezależne sądy.
- Nie zdołały jednak uczynić z nas niewolników – mówił podczas krótkiego wystąpienia na Placu Październikowym. Stamtąd uczestnicy akcji przeszli w kolumnie na Plac Niepodległości. Organizatorzy nie uzyskali zgody władz na przeprowadzenia akcji, lecz poinformowali administrację stolicy o swoich planach. W czasie protestu milicja nie interweniowała, jednak według Radia Swaboda po jego zakończeniu zatrzymano co najmniej dwie osoby.
Protestów ciąg dalszy
Sobotni protest jest kontynuacją przerwanych na okres letni akcji społecznych przeciwko dekretowi nr 3, nazywanemu dekretem o walce z pasożytnictwem. Zakłada on zobowiązanie osób niezatrudnionych oficjalnie i niepobierających zasiłku dla bezrobotnych do opłacania specjalnego podatku. W efekcie wiosennych protestów Alaksandr Łukaszenka zawiesił działanie dekretu i zapowiedział przygotowanie jego nowej wersji, która ma być wkrótce zaprezentowana. Zdaniem opozycji władze powinny wycofać się z tego pomysłu i rozpocząć realne reformy gospodarcze. Akcję opozycji transmitowały na żywo niezależne media, między innymi Radio Swaboda i telewizja Biełsat. Przed protestem obrońcy praw człowieka informowali o zatrzymaniach w różnych regionach kraju aktywistów opozycji, wybierających się do Mińska.
Autor: momo//kg / Źródło: PAP