Na Białorusi zamknięto o godz. 20. (19. czasu polskiego) lokale wyborcze po niedzielnym głosowaniu mającym wyłonić 110 deputowanych Izby Reprezentantów, izby niższej parlamentu.
Centralna Komisja wyborcza poinformowała, że frekwencja na godz. 18 wyniosła 67,66 proc.
Manipulowanie frekwencją?
Szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna oświadczyła wcześniej w niedzielę, że nie ma skarg na poważne nieprawidłowości, a tylko takie, które dotyczą np. tego, że mieszkańcy nie otrzymali zaproszenia na wybory albo nie zostali wpisani na listę wyborców.
Obserwatorzy niezależnej kampanii Prawo wyboru oświadczyli tymczasem, że podstawową nieprawidłowością na wyborach jest manipulowanie frekwencją – przymuszanie wyborców do głosowania przedterminowego i dopisywanie do protokołów osób, które nie przychodziły na wybory.
Według koordynatora Dzianisa Sadouskiego ponad 20 obserwatorów kampanii Prawo wyboru usunięto z punktów wyborczych podczas głosowania przedterminowego, podając fikcyjne powody. O zatrzymaniu obserwatora opozycyjnego ruchu O Wolność powiadomiła zaś w niedzielę niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".
Zasadniczy dzień głosowania – niedzielę – poprzedziło 5-dniowe głosowanie przedterminowe, w którym frekwencja wyniosła 31,29 proc.
W wyborach o 110 mandatów ubiegało się 485 kandydatów, w tym ok. 180 z opozycji.
W poprzednich wyborach do Izby Reprezentantów w 2012 roku startowało 293 kandydatów. Opozycję reprezentowało 46, ale żaden z nich nie trafił do parlamentu.
Autor: adso//gak / Źródło: PAP