- Ukraina potrzebuje sprzętu, który obroni żołnierzy i państwo. Korzystamy cały czas ze swojej broni i z ducha walki, ale dodatkowa pomoc pozwoli nam czuć się pewniej. Mamy mało czasu, bo nie wiemy, co się szykuje na Kremlu - powiedział w magazynie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat Andrij Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce, były szef dyplomacji swego kraju. Odniósł się w ten sposób do zaplanowanego na piątek spotkania Władimira Putina z Angelą Merkel i Francois Hollandem.
Deszczyca mówił w magazynie "Świat" o tym, że winę za nierozwiązany konflikt w Donbasie ponosi Rosja, która "nie dopełnia ustaleń z Mińska" i dodał, że - aby mówić o końcu kryzysu na wschodzie Ukrainy - trzeba się postarać o zawieszenie broni, przeprowadzenie demokratycznych wyborów i powołanie nowej władzy w regionie.
Rosja szykuje "różne scenariusze" dla Ukrainy
Przypomniał, że „Rosja zobowiązała się nie wspierać separatystów, a robi coś przeciwnego”. Stwierdził, że „przy zamkniętej granicy z Rosją i braku dostarczania broni” Ukraina sobie „z sytuacją w Donbasie poradzi”.
- Podejrzewamy jednak, że celem Rosji jest destabilizacja sytuacji na Ukrainie. Rosja będzie próbować różnych sposobów. Na wszystkie musimy być przygotowani - zaznaczył ambasador i dodał, że te "różne scenariusze" najwyraźniej wchodzą w grę, bo Rosja konsekwentnie "nie wywiązuje się z poprzednich obietnic”, nie ma więc mowy o tym, by złożyła kolejne.
- Rosję może zatrzymać tylko jedna, wspólna, twarda pozycja Zachodu - dodał. - Zachód musi zrozumieć, o co się toczy gra. Gra toczy się o pokój i stabilność na kontynencie - stwierdził, odnosząc się do podziału w NATO, którego wiele europejskich państw-członków nie chce słyszeć o dostarczaniu Ukrainie broni do obrony przed Moskwą.
- Ukraina potrzebuje sprzętu, który obroni żołnierzy i państwo. Korzystamy cały czas ze swojej broni i z ducha walki, ale dodatkowa pomoc pozwoli nam czuć się pewniej. Mamy mało czasu, bo nie wiemy, co się szykuje na Kremlu - zauważył w związku z tym Deszczyca.
Odniósł się w ten sposób do nadchodzącej wielkimi krokami wizyty kanclerz Niemiec i prezydenta Francji w Moskwie. Ukraina obawia się, że Merkel i Hollande wylecą po rozmowach z Putinem z "planem pokojowym", jakiego Kijów nie będzie mógł zaakceptować.
Co z wejściem do NATO?
- W XXI wieku jesteśmy w takiej sytuacji, w której każde państwo i każdy naród ma prawo decydować o tym, czy być w tym, czy w innym sojuszu. Naród ukraiński potwierdził w ub. roku swoje dążenie do stania się członkiem rodziny europejskiej. Agresja rosyjska doprowadzi do tego, że zechcemy być członkiem innego sojuszu, takiego, który nas obroni - mówił dalej ambasador, odnosząc się do przyszłości swego kraju, w tym jego ewentualnego starania o członkostwo w NATO.
Ukraina „uwzględnia możliwość różnych dróg poprowadzenia kraju do momentu uzyskania bezpieczeństwa” państwa - powiedział jednak gość TVN24 Biznes i Świat. - Zobaczymy, który będzie najbardziej osiągalny. Najważniejsza kwestia to czas, bo nie mamy go za dużo - stwierdził, nie rozwijając jednak myśli.
Autor: adso//gak / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru