Co najmniej trzy osoby zginęły w sobotnim zamachu na dworzec autobusowy w Mombasie w południowo-wschodniej Kenii. W tym samym mieście nieznani sprawcy wrzucili materiał wybuchowy na teren luksusowego hotelu.
Do tej pory nikt nie przyznał się do ataków, jednak wcześniej Kenia obarczała winą za podobne zamachy powiązaną z Al-Kaidą radykalną grupę Al-Szabab wywodzącą się z Somalii. Bojownicy tej organizacji byli odpowiedzialni m.in. za wrześniowy atak na centrum handlowe Westgate, w wyniku którego zginęło niemal 70 osób.
Od tamtego czasu w Kenii miały miejsce kolejne zamachy, choć o mniejszej skali. Al-Szabab domaga się od Kenii wycofania wojsk z Somalii, gdzie wkroczyły w 2011r.
Jak wyjaśnił dziennikarzom przedstawiciel lokalnych władz, w kierunku pasażerów znajdujących się na zatłoczonym dworcu autobusowym w Mombasie został rzucony granat. Zamachowcy poruszali się na motocyklu. Wcześniej media i świadkowie informowali, że materiał wybuchowy eksplodował w środku jednego z minibusów.
Dwa ataki tego samego dnia
W wyniku eksplozji na dworcu rannych zostało co najmniej 20 osób. - Nie widziałam, kto spowodował wybuch, ale słyszałam głośną eksplozję. Później upadłam na ziemię. Potem poczułam, że drętwieją mi nogi - opowiadała w rozmowie z Reutersem 26-latka, która ucierpiała w wyniku zamachu.
Celem drugiego z sobotnich ataków był jeden z luksusowych hoteli w Mombasie. Jak wyjaśnili pracujący w nim strażnicy, udało im się udaremnić zamachowcom przedostanie się do środka. Atakujący wrzucili jednak na teren budynku torbę z materiałami wybuchowym. W wyniku zamachu zawaliła się część dachu, nie ma jednak doniesień o ofiarach śmiertelnych ani poważniejszych obrażeniach.
Mombasa to jedno z największych miast Kenii. Znajduje się w południowo-wschodniej części kraju nad Oceanem Indyjskim. Jest popularnym miejscem wśród turystów i ważnym portem dla całego regionu wschodniej Afryki.
Autor: kg\mtom / Źródło: Reuters