Ludzie na ulicach. Król wyrzuca rząd


Jordański król ugiął się przed żądaniami opozycji i zdymisjonował dotychczasowy rząd. Obywatele Jordanii wyszli na ulice zainspirowani wydarzeniami w Tunezji. Po obaleniu dyktatury w Tunisie doszło do dotychczas bezprecedensowych protestów w Ammanie.

Dotychczasowego premiera Samira Rifai zastąpi Marouf Bakhita. Jordania jest królestwem i to monarcha mianuje szefa rządu. Podobnie jest z wyższą izbą parlamentu - Senatem. Jedynie Izba Reprezentantów jest wyłaniana w wyborach powszechnych.

Król Abdullah II zapowiadał reformy już cztery dni temu, po pierwszej fali protestów. Nie uspokoiło to jednak ludu i nadal trwały demonstracje. Król musiał więc pójść krok dalej.

Reformy, ale z królem

Pomimo znacznego nasilenia demonstracji i presji wywieranej na władze, nie ma mowy o abdykacji króla. Nie domaga się tego nawet opozycja. Jak oświadczyła w poniedziałek główna partia opozycyjna, Front Akcji Islamskiej (FAI), oczekiwane są reformy, a nie zmiana władzy.

- Uznajemy legalność Haszymidów [rodu królewskiego panującego w Jordanii - red.] - oświadczył w poniedziałek sekretarz generalny FAI Hamzeh Mansur. - Nie ma paraleli między Jordanią i Egiptem - dodał, podkreślając, że "w Egipcie naród żąda zmiany reżimu, podczas gdy w Jordanii domagamy się reform politycznych i wybieralnych rządów".

Członek Rady Wykonawczej FAI Zaki Bani Rszeid ostrzegł jednak, że żądania te mogą się zmienić, "jeśli władze nie będą działać szybko". Jak dodał, delegacja FAI spotkała się w niedzielę z premierem Samirem ar-Rifaim.

Przekazano mu "petycję żądającą m.in. dymisji rządu, wprowadzenia zmian do ordynacji wyborczej, utworzenia rządu ocalenia narodowego i wyboru premiera".

Źródło: Reuters