Demolowali wszystko, co napotkali na swojej drodze. Wybijali okna, przewracali policyjne samochody i plądrowali sklepy alkoholowe. Wszystko to w stolicy Łotwy Rydze. Noc – ze względu na antyrządowe protesty – była ciężka i bezsenna. Policja zatrzymała w nocy z wtorku na środę 126 protestujących.
Co najmniej 30 ludzi, w tym trzech policjantów, zostało rannych - informują w środę łotewskie media. Demonstranci usiłowali wedrzeć się do budynku parlamentu - policja użyła gazu łzawiącego i pałek przeciwko tłumowi.
Agencja BNS informuje o "zachowujących się agresywnie grupach pijanych młodych ludzi", demolujących sklepy i samochody. Według BNS, policja rozpędziła wandali, którzy jednak przenieśli się na teren Starego Miasta Rygi, wybijając okna, przewracając policyjne samochody i kradnąc alkohol ze sklepów.
Zamieszki po pokojowym proteście
Do zamieszek doszło po wcześniejszym pokojowym proteście, w których uczestniczyło ponad 10 tysięcy osób.
Demonstranci domagali się wcześniejszych wyborów. Była to największa akcja protestacyjna od 1991 roku, kiedy Łotwa odzyskała niepodległość.
Kryzys ogarnął Łotwę
U podstaw protestu leżała sytuacja gospodarcza kraju. Łotwa była do ubiegłego roku jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek UE w ciągu ostatnich lat, jednak kryzys finansowy spowolnił jej napędzaną przez konsumentów koniunkturę.
Według prognoz w tym roku PKB Łotwy spadnie o 5 procent. Z powodu zmniejszających się wpływów do budżetu rząd musiał poprosić o pomoc międzynarodową. Opozycja oskarża o załamanie gospodarcze rząd premiera Ivarsa Godmanisa.
Źródło: TVN24, tvn24.pl