Magazyn "Politico" opisuje zmiany w prawie dotyczącym obrotu ziemią w Polsce i przestrzega przed możliwą katastrofą dla polskich rolników i hodowców, którzy mogą bankrutować w imię realizowanego przez rząd planu "ochrony polskiej ziemi". "Guardian" i agencja AP piszą o proteście historyków przeciwko planom ministerstwa kultury, które chce zmienić koncepcję ukończonego już prawie i "niezwykłego w światowej skali" Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, a "Die Welt" pisze o Ryszardzie Petru – liderze polskiej opozycji parlamentarnej o aparycji "urzędnika średniego szczebla". #PisząoPolsce
Ryszard Petru, "na którego ramionach spoczywają nadzieje europejskich liberałów" na zmiany w Polsce rządzonej przez Prawo i Sprawiedliwość "nie posiada żadnych cech charyzmatycznego bojownika o wolność, a już z pewnością nie zbawcy, który mógłby zawrócić Polskę z jej narodowo konserwatywnych torów" – pisze o liderze .Nowoczesnej niemiecki "Die Welt".
"Nowoczesny", nie 'liberalny"
Sam Petru "przypominający bardziej urzędnika średniego szczebla (...) uspokaja nastroje i prosi" zachodnich rozmówców zawsze o to samo: by dać opozycji czas i zdać się na jej walkę z ekipą rządową – dodaje dziennik komentujący z tej perspektywy sytuację nad Wisłą.
"Die Welt" zaznacza, że "prorządowe media" w Warszawie "śledzą zagraniczne wyjazdy" lidera .Nowoczesnej, bo "chciałyby go wrobić w spisek z Niemcami przeciwko narodowi polskiemu", Petru jest jednak "ostrożny w krytykowaniu administracji publicznej". Robi to wiedząc, że nie może nazwać siebie i swojej partii "liberalną", bo wtedy stałby się wrogiem PiS; woli dla siebie i współpracowników określenie "nowoczesnych" obywateli. "Nasza partia chce reform, również reform w Europie, otwartości, rozwoju, godności i przestrzegania praw człowieka" – mówi, cytowany przez dziennik.
Petru w czasie zagranicznych wizyt, m.in. w Brukseli, tłumaczy europejskim politykom, by "kontynuowali przyglądanie się prawnym aspektom zmian w Polsce, ale nie zabierali się za politykę", ta bowiem zostanie wykorzystana przez "prawicowych populistów" w procesie budowania "retoryki zderzenia kulturowego" tradycjonalistycznej Polski i Unii, która Polakom "mówi co i jak mają robić".
Równocześnie lider .Nowoczesnej wyraźnie krytykuje UE z powodu "zaprzepaszczenia szansy" na stworzenie społeczeństw wyznających "wspólne wartości". Unii nie udało się tego zrobić w ostatnich dekadach, bo jej urzędnicy "skupili się za bardzo na regulowaniu życia obywateli w najdrobniejszych detalach". UE powinna pokazać determinację w tworzeniu "rozwiązań problemów egzystencjalnych, jak bezrobocie wśród młodych i przywrócenie wzrostu gospodarczego". Wtedy populizm szerzący się od kilku lat na kontynencie znów straci grunt – podsumowuje przekonania Ryszarda Petru "Die Welt".
Ochrona polskiej ziemi doprowadzi do bankructw?
Tymczasem magazyn "Politico" opisuje wchodzącą w życie 30 kwietnia ustawę zabraniającą sprzedaży ziemi obcokrajowcom, ale też ograniczającą prawie w całości obrót ziemią polskim rolnikom. "Politico" pisze, że Komisja Europejska przyjrzy się tym zapisom ustawy, bo w myśl traktatu akcesyjnego Polski, nie może ona "dyskryminować ze względu na narodowość" również przy zakupie ziemi. PiS uważa jednak, że "polska ziemia jest zagrożona" głównie przez Niemców i należy chronić jej zasoby – nie tylko te, które ma pod swoją opieką państwo, ale również te obywateli.
"Politico" pisze, że od czasu wejścia Polski do UE cena hektara ziemi wzrosła średnio z 6,6 tys. zł do ok. 40 tys. zł, a dzięki zainteresowaniu europejskich producentów terenami w Polsce, zaczęli oni tworzyć nad Wisła nowe firmy, na ich konta kupować ziemię i eksportować towary do innych krajów UE. Dzięki temu Polska stała się jednym z największych eksporterów żywności na kontynencie.
Temu, co będzie się działo teraz w Polsce przyjrzy się KE, która ustawy o obrocie ziemią mające podobny kształt sprawdza już w Bułgarii, na Słowacji, Litwie i Węgrzech. Przepisy wprowadzone przez PiS mogą mieć też jednak – przede wszystkim – katastrofalny wpływ na polskich rolników i hodowców, którzy zainwestowali ogromne środki w postaci kredytów hipotecznych. W związku z zakazem obrotu ziemią, jej cena w Polsce może zacząć gwałtownie spadać, a wtedy przed rolnikami i hodowcami być może stanie widmo bankructwa. Efektem ustawy o ochronie polskiej ziemi będzie więc być może jej przejmowanie przez – w większości – zachodnie banki i upadki dobrze prosperujących gospodarstw.
Nowa ustawa ma też jednak polityczny wymiar. Jest "skierowana przeciwko politykom Polskiego Stronnictwa Ludowego", która od dekad miało ogromne poparcie na wsi, a wielu jego polityków lub związanych z nim prominentnych biznesmenów ma ogromne obszarowo gospodarstwa i duże firmy przynoszące zyski – podsumowuje "Politico".
Gdańskie muzeum i "bolszewicki styl" PiS
Rząd w Warszawie "upolitycznia historię" – pisze z kolei o proteście polskich historyków i liście otwartym wystosowanym do gabinetu premier Beaty Szydło brytyjski "Guardian". Dziennik przybliża projekt Muzeum II Wojny Światowej, które za kilka miesięcy ma zostać otwarte w Gdańsku, i na którego budowę oraz wyposażenie "złożyło się kilkanaście europejskich krajów". Instytucja mająca pokazywać całościowe doświadczenie wojny – narodów i państw napadanych przez agresorów – może nigdy nie zostać otwarte, bo jego koncepcję chce zmienić ministerstwo kultury – pisze dziennik.
Cytowany przez niego Norman Davies – członek rady doradczej muzeum złożonej z ekspertów i historyków z wielu krajów – mówi, że pomysł w swej istocie jest "bolszewicki w stylu" i to wyraz zwykłej "paranoi". Davies dodał, że jego zdaniem osobiście odpowiada za to Jarosław Kaczyński, który "steruje wszystkim jak prywatnym politbiurem".
"Guardian" zaznacza, że zmianę w kwestii otwarcia muzeum zasygnalizował minister kultury Piotr Gliński, który twierdzi, że można je połączyć z Muzeum Westerplatte. Problem w tym, że to muzeum w ogóle nie zaczęło jeszcze powstawać i ma opowiadać tylko o wojnie obronnej Polski z 1939 roku. Muzeum II Wojny Światowej opowiada z kolei o doświadczeniach setek milionów ludzi – od Polski po Chiny i Japonię – i jest tworzone od ponad ośmiu lat.
Polscy historycy zwrócili z kolei w liście uwagę na to, że cała koncepcja głównej wystawy muzeum będzie przedstawiała "spójną narrację lat 1939-45, ze szczególnym uwzględnieniem koncentracji wojny na ziemiach polskich i w dużej części dotyczącą Holokaustu".
Te działania to część nowej "polityki pamięci", nowe spojrzenia na historię i jej "przepisywania"; być może będą towarzyszyły jej zakłamania – komentuje dla "Guardiana" te działania PiS Norman Davies. Jego zdaniem partia Kaczyńskiego zrobi to samo, co komuniści po wojnie w Polsce, tworząc nową "politykę historyczną".
Agencja Associated Press komentująca tę samą sprawę przypomina z kolei, że już w 2013 r. Jarosław Kaczyński obiecał, że po dojściu do władzy inicjatywa powstania Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zostanie pokierowana w stronę "przedstawienia polskiego punktu widzenia" na ten czas.
Timothy Snyder – historyk II wojny światowej z Uniwersytetu Yale w Stanach Zjednoczonych komentujący dla AP kwestię ewentualnego wstrzymania otwarcia muzeum w Gdańsku mówi, że awangardowy styl jego wykonania i koncepcja pokazania w nim zwiedzającemu treści – stworzyłyby z tej instytucji "ewenement nie tylko w europejskiej, ale i światowej skali". "Pojawią się w nim miliony ludzi" – dodał.
AP cytuje też dyrektora muzeum Pawła Machcewicza, który mówi, że gdyby doszło do zmiany koncepcji prawie gotowego już muzeum i podporządkowania go wizji jedynie przedstawieniu wojny obronnej Polski 1939 r., "90 proc. już wykonanych eksponatów i instalacji zostałoby zniszczonych", a "z czymś takim jeszcze się nie spotkał".
Autor: adso//gak / Źródło: Die Welt, Guardian, Politico, ABC News
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl