Collin Hughes dwa lata temu sam zdecydował, że nie może dłużej latać. Cierpiał na depresję, ale ukrywał ją, bo, jak twierdzi, ta choroba jest tematem tabu w jego środowisku.
Jak mówił, "kusiło go", by pracę pilota kontynuować, ale w końcu odwiodła go od tego jego żona. Przed dwoma laty napisał na swoim blogu:
Jestem „pilotem na prozacu”. Społeczeństwo zmusiło mnie do zakrycia twarzy - ze wstydu - ponieważ pilotom z depresją nie wolno siadać za sterami samolotu. A tysiące pilotów cierpią na depresję. Nie szukają jednak pomocy, bo to oznaczałoby koniec ich zawodowej kariery. Collin Hughes
Teraz w końcu przestał się ukrywać. W rozmowie ze stacją CNN wyjaśnił, że dziś na całym świecie latają piloci cierpiący na depresję. On sam po odejściu z zawodu znalazł się początkowo w jeszcze gorszym stanie. Jednak dzięki wsparciu żony, po znalezieniu terapeuty i rozpoczęciu kuracji pokonał chorobę. Znalazł też nową pracę.
Jak zwraca uwagę CNN, amerykańska agencja lotnictwa cywilnego pozwala obecnie na pracę pilotom z łagodną depresją, jeżeli ci biorą leki, a terapia przynosi efekty. Wizja utraty dobrze płatnej pracy nie pozwala jednak oszacować, ilu pilotów rzeczywiście na nią cierpi, i ilu próbuje z nią sobie radzić często własnymi sposobami.
Autor: adso\mtom / Źródło: CNN