"Łamanie zasad bezpieczeństwa i niedbalstwo kapitana". Operacja na Morzu Czarnym trwa


- Przyczyną zatonięcia łodzi Iwołga na Morzu Czarnym było naruszenie wszelkich zasad bezpieczeństwa, a także niedbalstwo kapitana – poinformowały ukraińskie media, powołując się na ustalenia komisji rządowej, która bada tę sprawę. Do tragedii doszło w sobotę, w odległości 300 m od brzegu. W jej wyniku zginęło 14 osób. Ukraińskie MSW informuje, że operacja ratownicza na Morzu Czarnym trwa. Ekipy poszukują zaginionych ośmiu osób.

- Po otrzymaniu zawiadomienia o tragedii, wszystkie służby, odpowiedzialne za operację ratowniczą, wzięły się do roboty. To pozwoliło uratować większość ofiar – oznajmił wicepremier Ukrainy Hennadij Zubko, który przewodniczy komisji rządowej, badającej przyczyny katastrofy łodzi Iwołga. Stwierdził, że komisja prowadzi „szczegółowe dochodzenie” w tej sprawie.

- Dochodzenie to powinno jednoznacznie ustalić osoby odpowiedzialne za tragedię, a także określić wytyczne i zalecenia, by do podobnych wypadków nie dochodziło w przyszłości – podkreślił Zubko.

Kapitan nie nadał sygnał SOS

Komisja ustaliła, że łódź wypłynęła z prywatnej bazy z naruszeniem wszelkich możliwych procedur. Jedną z nich było przekroczenie liczby osób, które mogła zabrać jednostka tego typu. Wicepremier Ukrainy mówił, że taka łódź, jak Iwołga, jest przeznaczona maksymalnie dla 12 osób, w tym trzech członków załogi.

Tymczasem - jak poinformowało ukraińskie MSW - na jej pokładzie przebywało ponad 40 osób. 22 z nich udało się uratować. Resort podaje, że operacja ratownicza na Morzu Czarnym trwa, a ekipy poszukują zaginionych ośmiu osób.

Zubko poinformował, że Iwołga wypłynęła bez wstępnego przeglądu i bez dokonania odpowiedniej rejestracji, a po awarii kapitan nie nadał sygnał SOS.

"Natrafiła na sztorm"

Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych informowała, że do katastrofy jednostki, która przewróciła się 17 października w wyniku silnego sztormu, doszło w odległości 300 metrów od brzegu.

Wiceszef administracji obwodowej w Odessie Wołodymyr Żmak pisał na portalu społecznościowym, że "Iwołga natrafiła na sztorm, była przeciążona, a na jej pokładzie nie było kamizelek ratunkowych".

W wyniku katastrofy zginęło 14 osób. Prokuratura w obwodzie odeskim oświadczyła, że dotąd nie ustaliła tożsamość pięciu ofiar. Apeluje do mieszkańców Odessy i dziennikarzy o udzielanie jakiejkolwiek informacji w tej sprawie.

Kapitan statku został aresztowany.

W związku z tragedią 18 października w obwodzie odeskim został ogłoszony dniem żałoby.

Autor: tas/tr / Źródło: Radio Swoboda, newsru.ua, UNIAN