Krążący na orbicie od maja 2015 roku wahadłowiec-robot X-37B szykuje się do lądowania na Florydzie - twierdzą amerykańscy amatorzy obserwujący wydarzenia na orbicie. Tajemnicza wojskowa maszyna ma od kilku dni wykonywać manewry i obniżać orbitę. Wszystko wskazuje na lądowanie na Przylądku Canaveral nawet już we wtorek.
Wojsko trzyma swoje małe wahadłowce za szczelną zasłoną tajemnicy. Po wystrzeleniu na orbitę ustają wszelkie informacje o tym co robią. Jedyne doniesienia na temat misji X-37B pochodzą więc od obserwatorów-amatorów, którzy śledzą ruchy dronów i są w stanie określić dość dokładnie to, w jaki sposób się poruszają.
Według ich najnowszych doniesień, zamieszczonych na portalu spaceflight101, X-37B znajdujący się w kosmosie od maja 2015 roku znacząco zmienił swoją orbitę, która jest teraz odpowiednia do lądowania we wtorek na Przylądku Canaveral. Jeszcze przed startem prawie dwa lata temu oficjalnie zapowiadano, że wahadłowiec może tam wylądować, choć podczas trzech wcześniejszych lotów lądowały w bazie wojskowej Vandenberg w Kalifornii.
Zmiana bazy
Lądowisko na Florydzie, które wcześniej wykorzystywały załogowe wahadłowce kosmiczne NASA, od wielu lat stoi bezużyteczne, tak samo jak położone obok trzy specjalne hangary, w których przeprowadzano serwis statków po powrocie z orbity. Jeden z nich w 2014 roku kupił Boeing, który zbudował dla wojska USA dwa kosmiczne drony X-37B.
Transakcja miała na celu przeniesienie całego procesu obsługi maszyn na Przylądek Canaveral i wyprowadzenie się ze zbyt małej bazy wojskowej Vandenberg. Teraz X-37B mają startować i lądować z Florydy. Spodziewane najnowsze lądowanie ma być początkiem działania zgodnie z tym nowym planem. Efektem ma być znacznie szybsze przygotowywanie tajemniczych wahadłowców do kolejnych misji. Do tej pory były to 2-3 lata.
Istnieją dwa egzemplarze X-37B, które wykonały już trzy loty. Czwarty najprawdopodobniej właśnie zmierza ku zakończeniu, po niemal dwóch latach. Dzisiaj dokładnie jest 636 dni na orbicie. Jeśli robot rzeczywiście wyląduje teraz, to złamie dotychczasowy zwyczaj, że każdy kolejny lot X-37B jest dłuży. Misja numer trzy trwała bowiem 674 dni.
USAF (lotnictwo wojskowe USA) ma w zwyczaju ujawnianie faktu lądowania swoich tajemniczych wahadłowców dopiero po tym, jak bezpiecznie znajdą się na ziemi. Do tego czasu operacja jest objęta tajemnicą.
Zagadkowe zadania
Nie wiadomo co dokładnie robot robił na orbicie przez niemal dwa lata. Obserwatorzy-amatorzy zarejestrowali kilka manewrów, ale nic ponad to. Przed lotem wojsko ujawniło tylko tyle, że w ładowni dron wynosi na orbitę eksperymentalny silnik korzystający ze zjawiska Halla, czyli silnik jonowy. W przyszłości takie mają być montowane na satelitach wojskowych.
Drugim eksperymentem w ładowni ma być przygotowana przez NASA paleta niemal stu różnych materiałów, które zostały wystawione na długotrwałe działanie warunków kosmicznych. Po powrocie na Ziemię będą kopalnią wiedzy dla naukowców, ponieważ do tej pory nie było statków, które mogłyby pozostać na orbicie tak długo i bezpiecznie wrócić.
Jakie inne zadania wykonują wojskowe wahadłowce, nie wiadomo. Większość spekulacji obraca się wokół potencjalnego szpiegowania lub atakowania satelitów wojskowych Chin oraz Rosji. Obserwatorzy nie dostrzegli jednak żadnych ruchów, które pozwoliłyby któremukolwiek X-37B zbliżyć się do takich obiektów. Wojsko jednoznacznie nazywa obie maszyny pojazdami eksperymentalnymi służącymi głównie do testów nowych technologii.
Autor: mk\mtom / Źródło: nasaspaceflight.com, spacefligh101.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Boeing