Amerykańskie służby dyplomatyczne może nie zawsze trzymają fason, ale czasami potrafią nadrabiać przebojowością. Wydział prasowy Departamentu Stanu USA w ramach przeprosin za słowa "F*** the EU", jakie miała wypowiedzieć przedstawicielka urzędu w nieformalnej rozmowie dot. unijnej polityki w sprawie Ukrainy, opublikował na Twitterze wyznanie miłości do Wspólnoty.
Wydział prasowy Departamentu Stanu odpowiedzialny za politykę europejską i euroazjatycką, w którym funkcję asystenta sekretarza stanu sprawuje Victoria Nuland - winowajczyni całego zamieszania - opublikował kilka dni przed Walentynkami wpis adresowany do europejskich polityków.
Pomysł co prawda nie wyszedł od samego Departamentu Stanu, a został przejęty od szefa delegacji Unii Europejskiej w Waszyngtonie, Joao Vale de Almeidy, który niebieskie serce z emblematem UE opublikował na swoim Twitterze w piątek, ale - jak mówią - liczy się gest.
Słowo "f***" w feralnym zdaniu zmieniono na "love". "Szczęśliwych walentynek życzy również asystent sekretarza Nuland!" - czytamy więc od niedzieli na profilu Amerykanów.
"Love the EU"
Happy valentine wishes from AssistSec #Nuland, too! :-) RT @ValedeAlmeidaEU: In anticipation of Valentine\\\\\\\\\\\\\\\\\\'s Day ;-) pic.twitter.com/VAYVhTKqWg
— EUR-Press Office (@EURPressOffice) luty 9, 2014
"F*** the EU"
W rzekomo nagranej w ostatnich dniach rozmowie Victoria Nuland omawia z ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Kijowie Geoffrey'em Pyattem strategię wobec pogrążonej w kryzysie politycznym Ukrainy, w tym współpracę z ukraińską opozycją. Nuland ocenia m.in., że nie byłoby dobrym pomysłem, gdyby Witalij Kliczko, były bokser, jeden z przywódców opozycji na Ukrainie, wszedł do nowego rządu tego kraju.
W kontekście nakłonienia Organizacji Narodów Zjednoczonych do zaangażowania się w poszukiwanie politycznego rozwiązania w Kijowie, czego Nuland jest gorącą zwolenniczką, z jej ust padają też słowa: "F*** the EU".
Nuland przeprosiła przedstawicieli Unii, ale w piątek reakcje brukselskich komentatorów i mediów były jednoznaczne: Amerykanie uważają, że UE i jej szefowa dyplomacji Catherine Ashton nie są w stanie nic zrobić w sprawie kryzysu ukraińskiego.
W czwartek rzecznik Białego Domu Jay Carney przypomniał z kolei, że to rząd rosyjski jako pierwszy zauważył to nagranie i powiadomił o nim na Twitterze. - Myślę, że mówi to coś o roli Rosji - dodał.
Agencja Reutera zwróciła uwagę, że zamieszczone anonimowo nagranie jest zatytułowane "Marionetki z Majdanu", co wyraźnie ma na celu przedstawienie przywódców opozycji ukraińskiej jako "pachołków amerykańskich dyplomatów".
Autor: adso/jk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter