Zła wiadomość dla szkół w Turkmenistanie. Portrety prezydenta Kurbankuły Berdymuchammedowa zdrożały dwukrotnie, co oznacza rzecz jasna dwukrotnie wyższe wydatki na ich zakup.
Nie 16, ale 33 manaty (ok. 10 dol.) trzeba zapłacić za portret w ramce "opiekuna Turkmenów" Kurbankuły Berdymuchammedowa. Podobizna prezydenta musi znaleźć się m.in. w szkołach. Dyrektorzy szkół zobowiązali nauczycieli, by po feriach zimowych w klasach, gabinetach i na korytarzach wywiesili "bardziej aktualne" portrety Berdymuchammedowa. Aktualne - czyli w innym garniturze, na innym tle, w innej ramce lub pod innym kątem.
Zarówno turkmeńskie ministerstwo edukacji, jak i szkoły nie przeznaczyły na ten zakup pieniędzy. Oznacza to, że koszty muszą ponieść nauczyciele. "Wygląda na to, że interesy urzędników, którzy chcą przysłużyć się prezydentowi, zbiegły się z interesami producentów portretów, którzy chcą na sprawie zarobić. Interesy nauczycieli, którzy muszą tracić własne pieniądze, nie są brane pod uwagę" - pisał portal Kronika Turkmenistanu. A "Opiekun Turkmenów" nie chce pogorszenia sytuacji rodaków. Ostatnio upomniał szefa Banku Centralnego za osłabienie kursu manata w stosunku do dolara.
"Prezydent droższy w manatach czy dolarach?"
Na doniesienia o droższych portretach przywódcy zareagowali internauci. "Co za nieszczęście! Trzeba zwołać nadzwyczajne posiedzenie rządu, który postanowi, że portrety mogą zdrożeć tylko o sześć procent w roku" - komentował "anonim", nawiązując do decyzji Berdymuchammedowa dotyczącej ustanowienia wskaźnika inflacji, który w skali rocznej nie może przekraczać sześciu procent. "Prezydent zdrożał w manatach czy dolarach?" - pytał jeden z internautów. "Droższy, bo to jedyny model na terenie całego kraju! Jego portrety powinny być wszędzie! Chcesz zobaczyć przyjaciół, samochody, drzewa? Najpierw musisz zobaczyć jego - najświętszego ze świętych!" - ironizował "guest".
"Przedmioty kultu turkmeńskiego przywódcy drożeją, bo ludzie są zmęczeni ich kupowaniem. Handlarze są zmuszani podnosić ceny, by pokryć straty. Rzeczy pamiątkowe, zegarki, kalendarze z podobizną przywódcy, kupują urzędnicy i lojalni wobec Berdymuchammedowa biznesmeni. Kalendarze zdrożały i kosztują ok. 20 dol. Popyt na nie spada, ale producenci nie wstrzymują produkcji" - pisał portal EurasiaNet.
Dynie i arbuzy ku czci prezydenta
Kurbankuły Berdymuchammedow przejął rządy w Turkmenistanie po śmierci Saparmurada Nijazowa w 2006 r. Początkowo walczył z egocentrycznym kultem jednostki ustanowionym przez "Wielkiego Ojca Turkmenów", który stawiał sobie i swoim przodkom pomniki i nazywał na swoją i ich cześć dni tygodnia i miesiące. Z czasem jednak wola walki Berdymuchammedowa słabła, a urzędnicy szukali sposobu, by czcić swojego przywódcę. Berdymuchammedow pozwolił, by rodacy nazywali go "Opiekunem" i postawili mu w Aszchabadzie pomnik. Do wiejskich szkół zaczęły wracać nazwiska przodków przywódcy. Wojskowi uhonorowali imieniem ojca prezydenta jedną z jednostek. Do rzeszy czczących urzędników dołączyli także rolnicy, którzy uhonorowali imieniem prezydenta odmianę dyni i arbuza.
Autor: tas\mtom / Źródło: eurasianet, kronika turkmenistanu