Ktoś ukradł kabel, w części stolicy zniknął zasięg

Kuba, Hawana
Kolejna awaria. Hawana pogrążona w ciemnościach
Źródło: Reuters

W niedzielę w części kubańskiej stolicy wystąpiły poważne zakłócenia łączności telefonicznej. Jak przekazały media, powodem okazała się kradzież fragmentu kabla. Zauważono jednocześnie, że tego rodzaju awarie występują na pogrążonej w kryzysie wyspie coraz częściej.

W niedzielę władze Kuby poinformowały o poważnych zakłóceniach łączności telefonicznej w dwóch dzielnicach Hawany: Boyeros i El Chico. Jak się okazało, powodem była kradzież 600 metrów kabla telefonicznego - napisał dziennik "Tribuna de la Habana". Nie wiadomo, jak poważna okazała się ta awaria. Według dziennika, bez zasięgu było jednak co najmniej około tysiąca abonentów.

Lokalne media zauważają zarazem, że od dwóch lat tego rodzaju awarie zdarzają się coraz częściej - od początku tego roku już siedmiokrotnie doszło do kradzieży kabli telefonicznych w różnych dzielnicach kubańskiej stolicy. Według przedsiębiorstwa państwowego Telecomunicaciones de Cuba, złodzieje kradną przede wszystkim kable miedziane, które można z dużym zyskiem sprzedać na czarnym rynku.

ZOBACZ TEŻ: Wątpliwości wokół "syndromu hawańskiego". Jest raport wywiadu USA

Kuba w kryzysie

Kradzieże mienia publicznego stanowią jedno ze zjawisk towarzyszących długotrwałemu kryzysowi gospodarczemu na Kubie. Jego widocznym przejawem są niedobory artykułów pierwszej potrzeby w sklepach i codzienne przerwy w dostawie elektryczności. Do jednej z ostatnich poważnych awarii doszło w połowie marca. Był to już czwarty masowy blackout w ciągu pół roku i sprawił, że prawie dwie trzecie Kubańczyków było odciętych od prądu. Spowodował wyłączenia internetu i łączności telefonicznej, a nawet dostaw podstawowych produktów do sklepów.

Dziennik "Tribuna de la Habana" dodaje, że najbardziej dotkliwy dla Kubańczyków jest jednak prawie trzykrotny wzrost cen towarów i usług w ciągu ostatnich czterech lat oraz postępująca "dolaryzacja" rynku. Obecny kryzys gospodarczy i społeczny na rządzonej przez komunistów wyspie uznawany jest za jeden z najcięższych od przeprowadzonej pod wodzą Fidela Castro rewolucji z lat 50. XX wieku. Szacuje się, że na zamieszkanej przez 11 milionów osób wyspie 89 procent populacji żyje w skrajnym ubóstwie.

ZOBACZ TEŻ: "Totalny blackout" na całej wyspie. "Kraj pogrążył się w ciemnościach"

Czytaj także: