Kto zabił czeczeńskiego lidera

Aktualizacja:

Policja ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich bada, kto pociągnął za spust i zabił w Dubaju Sulima Jamadajewa, byłego czeczeńskiego komendanta i rywala urzędującego prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa.

Policjanci mają już pierwszego zatrzymanego w tej sprawie. Jest nim Rosjanin - poinformował szef miejscowej policji, zaznaczając jednocześnie, że zatrzymanie podejrzanego nie kończy śledztwa. Z drugiej jednak strony policjant powiedział, że "sprawa jest jasna".

- Zorganizowana grupa przestępcza stoi za tym zabójstwem - oznajmił mjr. gen. Dahi Chalfan Tanin. Jednocześnie wyjaśnił sprzeczne informacje, które narosły wokół zabójstwa Jamadajewa. Od początku nie było bowiem jasne, jak długo po zamachu Czeczen jeszcze żył. - Został postrzelony i zmarł natychmiast na miejscu - poinformował Tanin.

Świadkami zamachu w podziemnym parkingu jednego z luksusowych apartamentowców w Dubaju było dwóch towarzyszy Jamadajewa, lecz byli oni nieuzbrojeni. - Jeden z nich twierdzi, że próbował zatrzymać napastnika, ale ten uderzył go w głowę kolbą pistoletu - wyjaśnił Tanin.

Silny klan kontra Kadyrow

Jamadajewowie to jeden z najbardziej wpływowych klanów w Czeczenii. Sulim wraz z czterema braćmi pozostawał w nieprzejednanej opozycji wobec Kadyrowa, wyznaczonego na przywódcę tej północnokaukaskiej republiki przez poprzedniego prezydenta Rosji Władimira Putina.

Dwaj z bracia - Rusłan i Dżabrail, już nie żyją - zostali zamordowani. Tego pierwszego, byłego deputowanego do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, zastrzelono we wrześniu zeszłego roku w samym centrum Moskwy, pod oknami Białego Domu, siedziby rządu Rosji. Dżabrail zginął w 2003 roku.

Dwaj pozostali bracia - Isa i Badrudi, są ścigani listami gończymi, wysłanymi za nimi przez władze Czeczenii.

Sulim, Rusłan i Dżabrail, to - podobnie jak Kadyrow - byli dowódcy polowi czeczeńskich separatystów, którzy w 1999 roku przeszli na stronę Moskwy. Cała czwórka została przez Kreml uhonorowana tytułami bohaterów Rosji.

Źródło: reuters, pap