Król Arabii Saudyjskiej Abdullah bin Abdulaziz al Saud ułaskawił ofiarę zbiorowego gwałtu, którą wcześniej sąd skazał na 200 batów i policyjny nadzór.
Nie oznacza to jednak, że wyrok sądu był niesprawiedliwy. Jak powiedział saudyjski minister sprawiedliwości Abdullah al-Sheikh, król miał prawo do takiego gestu, jeśli leżało to w interesie publicznym.
Podobne ułaskawienia są częste podczas święta Eid al-Adha, które upamiętnia gotowość złożenia przez Abrahama swojego syna w ofierze Allahowi. Mimo to niektóre konserwatywne islamskie strony internetowe uznały, że król złamał prawo religijne po to, by zaspokoić zachodnich polityków.
Sprawa zgwałconej kobiety
Kiedy 19-letnia Arabka siedziała w samochodzie ze swoim byłym kochankiem, została napadnięta przez kilku sprawców. Wyciągnięci z wozu i zaprowadzeni w ustronne miejsce zostali zgwałceni.
Napastników schwytano i skazano na kary od dwóch do dziewięciu lat, jednak kara dosięgła również zgwałconej kobiety. Według islamskiego prawa niedopuszczalne jest, by młoda kobieta przebywała sam na sam w intymnej sytuacji z innym mężczyzną - tak jak ofiara gwałtu ze swoim przyjacielem.
Kobietę skazano więc na 90 batów, a kiedy ta złożyła apelację, podwyższono jej karę do 200 batów.
Zarówno pierwszemu jak i drugiemu wyrokowi mocno sprzeciwiały się organizacje walczące o przestrzeganie praw człowieka. Stany Zjednoczone nazwały decyzję sądu "zadziwiającą", ale nie skrytykowały saudyjskiego systemu sprawiedliwości.
Źródło: BBC, AP, Reuters, CNN