Nie żyje dwuletnia dziewczynka, która była zakażona koronawirusem - informują włoskie media. Dziecko zmarło w rzymskim Szpitalu Pediatrycznym Dzieciątka Jezus. Służby przetransportowały tam pacjentkę z południa kraju specjalnym samolotem, do którego wprowadzono ambulans. Niestety, kiedy przyjęto ją w placówce w Rzymie, stan był już bardzo ciężki.
Do szpitala w Rzymie dziewczynka trafiła w sobotę. Już nie oddychała samodzielnie. "Była w ciężkim stanie, miała ostrą niewydolność oddechową, jej organizm nie był w stanie pełnić poprawnie wszystkich procesów życiowych" - przekazali medycy ze szpitala Dzieciątka Jezus w niedzielę, kiedy publicznie ogłaszali informację o tym, że mimo kilkugodzinnych starań, życia dziecka nie udało się uratować. "Personel szpitala, rodzina i bliscy są od niedzieli pogrążeni w głębokiej żałobie" - podał portal romatoday.
Na OIOM stołecznego szpitala dziecko dotarło z południa kraju, z regionu Kalabria. Do pierwszego z trzech szpitali, w których próbowano jej pomóc, trafiła w ubiegłym tygodniu.
Pacjentka w karetce, karetka w samolocie
Wszystko zaczęło się od obserwacji rodziców, którzy zauważyli u swojej córki nasilenie objawów "grypopodobnych". Zawieźli ją do placówki w Crotone, w prowincji, gdzie mieszkali. U dziecka potwierdzono zakażenie koronawirusem. "Tam lekarze podjęli decyzję o przeniesieniu pacjentki do szpitala w Catanzaro, który ma na wyposażeniu bardziej profesjonalną aparaturę do leczenia takiej choroby w zaawansowanym stadium" - informował w niedzielę dziennik "Il Giorno".
"Dziewczynka zakażona koronawirusem leży na oddziale szpitala Pugliese Ciaccio w Catanzaro. Dziecko nie oddycha samodzielnie, jest podłączone do aparatury" - informował 29 stycznia portal ilfattodicalabria.
Stan dwulatki z doby na dobę się pogarszał, dlatego lekarze zdecydowali, że konieczny będzie pilny transport do najlepszego szpitala pediatrycznego w kraju - tego w Rzymie. Stwierdzili, że dziecko musi zostać przetransportowane w karetce, dlatego wspólnie z gminą Crotone wystąpili do władz regionu z wnioskiem o samolot, do którego będzie mógł zostać wprowadzony cały ambulans. Pomogły Włoskie Siły Powietrzne. Zespół lekarzy i dwulatka wystartowali z Bari i polecieli na lotnisko Ciampino wojskowym samolotem transportowym C-130J.
Po wylądowaniu natychmiast przewieziono ją na oddział i oddano w ręce pracowników szpitala Dzieciątka Jezus. Po kilku godzinach walki o życie lekarz stwierdził zgon pacjentki.
"Aniołek o promiennym uśmiechu"
Zespół zarządzania kryzysowego z regionu Lacjum (stołecznego) złożył kondolencje rodzinie zmarłej: "Wyrazy głębokiego żalu i współczucia z powodu tej ogromnej straty".
"To dla nas wszystkich bolesna rana. Krewnym dziecka chciałbym przekazać, że my wszyscy jesteśmy razem z nimi w tej ciężkiej chwili" - napisał przewodniczący Lacjum, Nicola Zingaretti.
Wyrazy współczucia płyną także od lokalnych władz Kalabrii, skąd pochodziła dwulatka. Burmistrz gminy Mesoraca dodał w mediach społecznościowych post, w którym szczególnie czule opisuje dziewczynkę. "Piękna, radosna, o promiennym uśmiechu. Żaden burmistrz, ani inny lokalny włodarz, nigdy nie chciałby pisać tak tragicznego komunikatu jak ten. (...) Trafiłaś do nieba. Będziesz pięknym aniołkiem, jednym z wielu małych aniołków w niebiańskich ogrodach" - napisał.
Od niedzieli do środy w gminie ogłoszono żałobę.
Źródło: Roma Today, Il Giorno,
Źródło zdjęcia głównego: Aeronautica Militare