Główny doradca naukowy rządu brytyjskiego Patrick Vallance ostrzegł, że jeśli utrzyma się obecny trend w Wielkiej Brytanii, to w połowie października będzie blisko 50 tysięcy zakażeń koronawirusem dziennie. W połowie listopada przełoży się to na ponad 200 zgonów dziennie.
Patrick Vallance, główny doradca naukowy brytyjskiego rządu, i naczelny lekarz Anglii Chris Whitty przedstawili w poniedziałek na konferencji prasowej prognozy w związku z rosnącą w ostatnich dniach liczbą zakażeń SARS-CoV-2. Vallance powiedział, że według szacunków około 70 tysięcy osób w całym kraju zakażonych jest obecnie koronawirusem, a liczba ta zwiększa się o 6 tysięcy dziennie.
Jak wyjaśniał, liczba nowych przypadków podwaja się co około siedem dni i jeśli ten trend się utrzyma, to doprowadzi do 49 tysięcy przypadków dziennie w dniu 13 października, zaś rosnąca liczba zakażeń będzie się przekładać na większą liczbę pacjentów w szpitalach i znaczący wzrost zgonów. W połowie listopada ich dobowa liczba przekraczałaby 200. Vallance powiedział także, że liczba zakażeń zwiększa się obecnie w każdej grupie wiekowej, choć najmocniej wśród osób w wieku 20-29 i 30-39 lat.
Whitty z kolei mówił, że wzrost zachorowań przestał być ograniczony do niektórych regionów, bo obecnie rosną one praktycznie w całym kraju, nawet tam gdzie liczba zachorowań wcześniej spadała. - Obserwujemy wzrost zakażeń w ogromnej większości kraju. To nie jest czyjś problem, to wszystko jest naszym problemem - podkreślił. Jak dodał, jesień i zima są sprzyjającymi warunkami do rozwoju koronawirusa, więc albo "zmienimy kurs", albo kraj stanie w obliczu trudnych sześciu miesięcy.
- A więc powinniśmy postrzegać to jako sześciomiesięczny problem, z którym musimy sobie poradzić wspólnie, nie jest on nieokreślony. Jeśli zrobimy za mało, ten wirus wymknie się spod kontroli. Jeśli pójdziemy za daleko, to wpłynie i zaszkodzi gospodarce - powiedział Whitty, wyjaśniając, że recesja i wzrost bezrobocia oznaczać będą pogorszenie się poziomu życia, co negatywnie przełoży się na zdrowie ludzi.
"W epidemii nie podejmujemy ryzyka tylko na własny koszt"
Jak mówił, cztery elementy przyczyniają się na zmniejszenie ryzyka: mycie rąk i zasłanianie twarzy, przestrzeganie kwarantanny, ograniczenie niepotrzebnych kontaktów społecznych oraz inwestowanie w badania nad szczepionkami i lekami. - W epidemii nie podejmujemy ryzyka tylko na własny koszt, niestety podejmuje się ryzyko w imieniu wszystkich innych, ważne jest, abyśmy postrzegali to jako coś, co robimy wspólnie - przekonywał Whitty.
Ani Whitty, ani Vallance nie powiedzieli wprost, jakie działania rząd ogłosi - jak się oczekuje w tym tygodniu - w celu zatrzymania epidemii, choć trzeci z wymienionych przez Whitty'ego punktów, czyli ograniczenie kontaktów społecznych, był silną wskazówką. W kilku regionach kraju obowiązują już zakazy odwiedzin w domach lub spotkań osób z różnych gospodarstw domowych.
Zauważalny w Wielkiej Brytanii od połowy sierpnia wzrost liczby infekcji wyraźnie przyspieszył w ostatnich dwóch tygodniach. Jeśli 6 września po raz pierwszy po okresie spowolnienia epidemii i rozpoczęciu luzowania restrykcji przekroczony został poziom 2000 nowych zakażeń w ciągu doby, to 11 września ich liczba była już większa niż 3000, a w piątek i sobotę pierwszy raz od 8 maja przekroczyła 4000.
Źródło: PAP