"Udało nam się kupić ostatni bilet na Eurotunel". Polacy uciekli z Londynu przed "czwartym poziomem" obostrzeń

Źródło:
TVN24, PAP

To było szaleństwo - powiedziała w poranku "Wstajesz i weekend" w TVN24 Monika Wojtal, Polka mieszkająca na co dzień w Londynie. Z powodu nagłego ogłoszenia w części Wielkiej Brytanii czwartego poziomu obostrzeń, w ciągu kilku godzin zorganizowała powrót z rodziną do Polski. - Mieliśmy puszczoną muzykę "Driving Home For Christmas", bo zdecydowanie bardziej wolimy mieć "kwarantannę narodową" niż lockdown - mówiła.

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson przekazał w sobotę po południu, że ponieważ liczba zakażeń koronawirusem w Anglii gwałtownie rośnie z powodu pojawienia się nowego, szybciej rozprzestrzeniającego się wariantu wirusa, rząd musi podjąć pilne działania. Ogłosił nałożenie ściślejszych restrykcji na miliony ludzi w rejonie Londynu, południowo-wschodniej i wschodniej Anglii. Obostrzenia zakładają pozostanie w domach i drastycznie ograniczają zapowiadane wcześniej plany złagodzenia przepisów w okresie Bożego Narodzenia.

- Wiem, jakie to będzie rozczarowanie, ale (...) kiedy wirus zmienia swoje metody ataku, musimy zmienić naszą metodę obrony - powiedział Johnson podczas konferencji prasowej na Downing Street. Dodał, że nie widzi żadnej alternatywy dla nowych obostrzeń. - Już wiemy wystarczająco dużo, aby mieć pewność, że musimy działać natychmiast - ocenił.

CZYTAJ WIĘCEJ: Co zakładają nowe obostrzenia w Wielkiej Brytanii?

W niedzielnym poranku "Wstajesz i weekend" w TVN24 o sytuacji w Wielkiej Brytanii związanej z nagłym ogłoszeniem czwartego poziomu obostrzeń mówiła w rozmowie telefonicznej Monika Wojtal, Polka mieszkająca na co dzień w Londynie. Jak przekazała, wraz z rodziną znajdowała się w momencie rozmowy "na parkingu między Holandią a Niemcami".

- Godzinę przed konferencją premiera dostawałam SMS-y, głównie od przyjaciół Anglików, z przeciekami, że będzie konferencja premiera. Wówczas powiedziałam mężowi, że musi otworzyć stronę internetową Eurotunelu - powiedziała Polka. Tym tunelem pod Cieśniną Kaletańską kursują pociągi z Wielkiej Brytanii do Francji i Belgii, tak nazywa się potocznie także przewoźnika obsługującego tamtejsze "promy kolejowe".

- To, co było najbardziej stresujące, to słowa premiera, który powiedział, że od porannych godzin (w niedzielę - red.) zakażą nam wyjazdu, poruszania się - dodała.

"Staliśmy w potężnej kolejce"

Monika Wojtal wspominała, że "podczas pierwszego lockdownu, który mieliśmy marzec-kwiecień, nie można było opuszczać wyspy". - Ludzie z zagranicy, jeżeli nie mieli poważnych powodów (...), dostawali naprawdę wysokie kary pieniężne za każdą osobę w samochodzie i byli odsyłani, mimo posiadania paszportu i próby dotarcia do domu - opowiadała Polka.

Jak przekazała, "udało nam się kupić ostatni bilet na Eurotunel". - Wyprzedało się wszystko. Muszę państwu powiedzieć, że to było szaleństwo. (...) Na gwałt pakowanie, żeby jak najszybciej dotrzeć do Eurotunelu. Staliśmy w potężnej kolejce - przekazała.

"Driving Home For Christmas"

Monika Wojtal przyznała, że wraz z mężem i dwójką dzieci nie byli przygotowani na tak długą trasę. - Nie wiedzieliśmy, czy możemy spać w Niemczech. Nie mieliśmy też prowiantu, nie wiedzieliśmy, jak to wygląda. (...) Udało nam się dojechać do hotelu w Holandii - przekazała.

- Właśnie ruszamy dalej. Mieliśmy puszczoną muzykę "Driving Home For Christmas", bo zdecydowanie bardziej wolimy mieć "kwarantannę narodową" niż lockdown - powiedziała rozmówczyni TVN24.

Autorka/Autor:pp//rzw

Źródło: TVN24, PAP

Tagi:
Raporty: