Niemiecki sąd wydał wyrok, który może wywrócić do góry nogami cały system sztucznych zapłodnień w tym kraju. Uznano, iż kobieta poczęta z nasienia anonimowego dawcy ma prawo poznać jego personalia, pomimo pierwotnie zapewnionej absolutnej anonimowości.
Matka powódki, obecnie 22-letniej Sary P., przeszła zabieg zapłodnienia in vitro w klinice w Essen. Wybierając dawcę nasienia poznała jedynie jego podstawowe dane: wymiary, kolor włosów i oczu, oraz wykształcenie.
Poszukiwanie korzeni
Urodzona po zabiegu córka dopiero cztery lata temu dowiedziała się, że wychowujący ją mężczyzna nie jest jej biologicznym ojcem. Zapragnęła więc poznać mężczyznę, którego geny nosi. Zwróciła się zatem do Centrum Medycyny Reprodukcyjnej w Essen o ujawnienie danych dawcy, którego wybrała jej matka.
Szef tej instytucji, Thomas Katzorke, odmówił jednak spełnienia prośby, zasłaniając się przyrzekaną każdemu dawcy anonimowością. Sprawa trafiła więc do sądu. W pierwszej instancji Sara P. przegrała, odwołała się więc do wyższej instancji, Wyższego Sądu Krajowego w Hamm.
W środę zapadł przed nim precedensowy wyrok, którzy może zachwiać całym dotychczas istniejącym systemem sztucznych zapłodnień. Sędziowie zdecydowali bowiem, że pomimo podjętego przez klinikę zobowiązania zachowania anonimowości dawcy, trzeba ujawnić informacje, których domaga się Sara P. Obowiązek ten ma wynikać z obowiązujących przepisów dotyczących praw dziecka, które ma zawsze prawo poznać swoich rodziców.
Precedensowa sprawa
Pozwany dyrektor kliniki, w której matka kobiety przeszła zabieg, zapowiedział, że mimo orzeczenia sądu danych nie wyjawi. I tak dokumenty dotyczące tego konkretnego dawcy nasienia nie istnieją. Zostały zniszczone zgodnie z prawem po 10 latach. Dopiero od 2007 roku takie informacje trzeba przechowywać przez 30 lat.
Precedensowy wyrok może oznaczać lawinę podobnych spraw. Szacuje się, że w Niemczech w ciągu czterech ostatnich dekad przyszło na świat w wyniku sztucznego zapłodnienia, około 110 tys. dzieci.
W tej sytuacji lekarze apelują, aby problemem zajęli się politycy. Nie ma bowiem jasnego prawa rozstrzygającego, co jest ważniejsze: zachowanie zagwarantowanej anonimowości dawcy spermy, czy prawo do poznania swojego pochodzenia. Lekarze chcieliby też, aby stworzyć jeden centralny rejestr dawców i spłodzonych sztucznie dzieci, aby nie było problemów z zagubionymi dokumentami.
Autor: mk\mtom\k / Źródło: Deutsche Welle