Wypowiedzi Donalda Trumpa po spotkaniu z Władimirem Putinem w Helsinkach wywołały falę krytycznych komentarzy za oceanem. Amerykańskiego prezydenta skrytykowali demokraci i republikanie. "Tragiczny błąd" - ocenił szczyt obu przywódców republikański senator John McCain. Z kolei były szef CIA John Brennan napisał, że słowa Trumpa są "niczym innym, jak zdradą" oraz że "Putin ma go w kieszeni".
- Prezydent Putin powiedział, że to nie Rosja - oświadczył podczas konferencji prasowej Donald Trump, komentując sprawę rzekomej ingerencji Moskwy w amerykańskie wybory z 2016 roku. Zapewnił, że rosyjski przywódca "niezwykle mocno" odrzucał te zarzuty. Prowadzone w USA śledztwo w sprawie tzw. Russiagate Trump nazwał "katastrofą dla naszego kraju" i dodał, że ma ono negatywny wpływ na relacje amerykańsko-rosyjskie.
"Putin ma go całkowicie w kieszeni"
John Brennan, były dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), za pośrednictwem Twittera odniósł się do słów Donalda Trumpa. Jego zdaniem komentarze przywódcy USA są "niczym innym, jak zdradą".
"Wystąpienie Donalda Trumpa na konferencji prasowej w Helsinkach urasta do - albo nawet przekracza pojęcie - 'poważnego przestępstwa'" - napisał Brennan. "Komentarze Trumpa były nie tylko idiotyczne, Putin ma go całkowicie w kieszeni - ocenił były szef amerykańskiego wywiadu i dodał: "Republikańscy patrioci: Gdzie jesteście?"
Donald Trump’s press conference performance in Helsinki rises to & exceeds the threshold of “high crimes & misdemeanors.” It was nothing short of treasonous. Not only were Trump’s comments imbecilic, he is wholly in the pocket of Putin. Republican Patriots: Where are you???
— John O. Brennan (@JohnBrennan) 16 lipca 2018
"Nie zdołał obronić Ameryki"
Wpływowy republikański senator John McCain, szef komisji sił zbrojnych, wydał oświadczenie, w którym nazwał spotkanie Trumpa z prezydentem Władimirem Putinem "tragicznym błędem" i ocenił, że amerykański przywódca "nie zdołał obronić Ameryki". Spotkanie przywódców największych światowych mocarstw nazwał również "najbardziej żałosnym momentem w historii amerykańskiej prezydentury".
"Nie tylko prezydent Trump zawiódł, nie mówiąc prawdy o naszym przeciwniku, ale też, mówiąc do świata w imieniu Ameryki, nasz prezydent nie bronił tego, co czyni nas tym, kim jesteśmy - republiką ludzi wolnych" - napisał senator.
Przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan stwierdził po poniedziałkowej konferencji w Helsinkach, iż "nie ma wątpliwości", że Moskwa ingerowała w amerykańskie wybory w 2016 roku i że Trump "musi zrozumieć, że Rosja nie jest naszym sojusznikiem".
"Nie ma żadnej moralnej równości między Stanami Zjednoczonymi i Rosją, która pozostaje wroga wobec naszych najbardziej podstawowych wartości i ideałów. Stany Zjednoczone muszą skupić się na tym, by pociągnąć Rosję do odpowiedzialności i położyć kres jej nikczemnym atakom na demokrację - oświadczył.
Republikanin Lindsey Graham, członek senackiej komisji sił zbrojnych, napisał na Twitterze, że Trump wysłał w Helsinkach sygnał o "słabości USA". "Prezydent Trump stracił okazję do pociągnięcia Rosji do odpowiedzialności za mieszanie się w 2016 roku (w wybory) i wysłania zdecydowanego ostrzeżenia w sprawie przyszłych wyborów. Odpowiedź prezydenta Trumpa będzie postrzegana przez Rosję jako oznaka słabości i stworzy więcej problemów" - napisał Graham. Szef komisji spraw zagranicznych w Senacie, republikanin Bob Corker, powiedział w wywiadzie dla CNN, że prezydent sprawił, iż Ameryka "wygląda raczej jak popychadło". "Byłem bardzo rozczarowany i zasmucony tym, że mając okazję, by bronić naszych agencji wywiadowczych, które dla niego pracują, postawił znak równości między nimi a tym, co mówił Putin" - dodał Corker.
"Zielone światło" dla Putina
Wiele krytycznych komentarzy pod adresem Trumpa padło także z drugiej strony sceny politycznej. Przywódca demokratów w Senacie Chuck Schumer napisał na Twitterze: "Dla prezydenta Stanów Zjednoczonych stanąć po stronie prezydenta (Władimira) Putina przeciw amerykańskim organom egzekwującym prawo jest bezmyślne, niebezpieczne i słabe. Prezydent stawia się ponad naszym krajem".
For the president of the United States to side with President Putin against American law enforcement, American defense officials, and American intelligence agencies is thoughtless, dangerous, and weak. The president is putting himself over our country.
— Chuck Schumer (@SenSchumer) 16 lipca 2018
"Prezydent Trump właśnie zaatakował nasze agencje wywiadowcze (...) za to, że wykonują swoją pracę, stojąc obok dyktatora, który ingerował w nasze wybory, aby pomóc w wyborze Trumpa. Putin uzna, że jest to zielone światło, które pozwoli mu ingerować w roku 2018. Tchórzliwe i haniebne" - napisał na Twitterze najwyższy rangą demokrata w komisji wywiadu Izby Reprezentantów Adam Schiff.
Zdaniem Marka Warnera, jednego z kluczowych demokratów w Senacie, stanowisko Donalda Trumpa w sprawie rosyjskiej ingerencji w wybory jest "naruszeniem jego obowiązku do obrony naszego kraju przed przeciwnikami".
President Trump just attacked our intelligence agencies and law enforcement for doing their jobs while standing next to a dictator who intervened in our election to help elect Trump.
— Adam Schiff (@RepAdamSchiff) 16 lipca 2018
Putin will take this as a green light to interfere in 2018, and it is. Cowardly and shameful.
Trump: nie było żadnej zmowy
Na konferencji prasowej prezydenci USA i Rosji wielokrotnie poruszali temat domniemanej rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku, w których zwyciężył Donald Trump.
Trump powiedział, że nie widzi powodu, by wierzyć, że Rosja ingerowała w wybory na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykańskie służby. W jego ocenie Putin "niezwykle mocno" odrzucał w poniedziałek te zarzuty. Zapytany, komu wierzy w tej sprawie - FBI czy Putinowi, Trump odparł, że ma powody, by wierzyć obu stronom.
Śledztwo w tej sprawie, prowadzone w USA przez specjalnego prokuratura Roberta Muellera, jest "katastrofą dla naszego kraju" i negatywnie oddziałuje na relacje amerykańsko-rosyjskie - ocenił Trump. Zapewnił jednocześnie, że nie było "żadnej zmowy" między jego sztabem wyborczym a władzami Rosji.
- Państwo rosyjskie nigdy nie ingerowało i nie zamierza ingerować w wewnętrzne sprawy USA, w tym w procesy wyborcze - oświadczył Putin, dodając, że ostateczne wnioski powinien w tej sprawie wyciągnąć sąd, a nie służby specjalne. Ocenił również, że wszystkie oskarżenia pod adresem Moskwy, dotyczące domniemanej ingerencji, "rozsypią się w sądzie".
Prezydent Rosji oświadczył również, że nie ma nic dziwnego w tym, że w czasie kampanii wyborczej i wyborów prezydenckich w USA, w których wystartował Donald Trump, w społeczeństwie rosyjskim pojawiła się sympatia do kandydata, który opowiadał się za poprawą stosunków z Rosją.
Autor: momo//now,tr / Źródło: tvn24.pl,cnn, reuters, pap